Konwencja Rady Europy w
sprawie zapobiegania i zwalczania przemocy wobec kobiet i przemocy
domowej została
uchwalona w 2011 r. w Stambule. Ma ona chronić kobiety przed
wszelkimi formami przemocy oraz dyskryminacji; oparta jest na idei,
że istnieje związek przemocy z nierównym traktowaniem, a walka ze
stereotypami i dyskryminacją sprawiają, że przeciwdziałanie
przemocy jest skuteczniejsze.
Polska
podpisała
konwencję w grudniu 2012. W kwietniu 2014 roku rząd podjął
uchwałę w sprawie przedłożenia jej do ratyfikacji i przyjął
projekt odpowiedniej ustawy. Sejm uchwalił ją w lutym tego roku, a
Bronisław Komorowski podpisał ją 14 marca. Polska jest 17. krajem
Rady Europy, który ratyfikował konwencję.
Od
momentu przedłożenia projektu w Sejmie „konwencja antyprzemocowa”
lub „konwencja antyrodzinna” wzbudza ogromne kontrowersje i
dzieli w Polsce opinię publiczną. Trakt został przyjęty w Europie
bez większego odzewu, nawet w kraju o tak silnych wartościach
katolickich jak Malta. Podnoszone przez prawą stronę polityczną
zarzuty o niekonstytucyjność to tylko suma wszystkich zastrzeżeń,
których magicznym spoiwem jest - „gender”. Polski gender.
Pojęcie
„polskiego genderu” to temat na osobną, grubą, fascynującą
książkę. Relacje tego tworu z mediami – na tom drugi. Od czasu
publikacji Johnego
Moneya w 1955 roku, gender to po prostu „suma
cech
osobowości,
zachowań,
stereotypów
i
ról
płciowych,
rozumianych w danym społeczeństwie jako kobiece lub męskie,
przyjmowanych przez kobiety
i
mężczyzn
w
ramach danej kultury
w
drodze socjalizacji,
nie wynikających bezpośrednio z biologicznych różnic w budowie
ciała pomiędzy płciami, czyli dymorfizmu
płciowego.”
- definicja z popularnej Wikipedii. To pojęcie stworzyło
fascynujący nurt w dziedzinie szeroko rozumianych nauk społecznych,
pozostając raczej spójnym paradygmatem - znanym relatywnie
wąskiej grupie osób związanych z tematem. Mniej więcej pod koniec
2012 roku teoria gender zaczęła robić zawrotną karierę w
polskich mediach, stając się niezwykłym zjawiskiem w społecznym
dyskursie. Czym jest polski gender? Wszystkim, co dotyczy płciowości,
seksualności człowieka, a nie zostało ujęte w wyżej wspomnianej
definicji. Następująco – hermafrodytyzm, transpłciowość,
transeksualizm, homoseksualizm, poliamoria, pedofilia, nimfomania,
ateizm, agresywny feminizm, aborcja, totalitaryzm, marksizm i wiele,
wiele innych. Aby zrozumieć co łączy niewinną teorię o płci
kulturowej z faszyzmem polecam lekturę katolickich periodyków,
zwykle naprawdę zaskakującą spójnością wywodów. Pozwolę
sobie zacytować księdza Oko z programu Czarno na białym, 06 lutego
2014, tłumaczącego kim są genderyści - "przede wszystkim
ateiści, wrogowie Kościoła, też przede wszystkim feministki
drugiej generacji, które chcą zrobić już totalną rewolucję
seksualną do sześcianu, i to są szczególnie lesbijki".
Z
teorii gender stał się ideologią, lansowaną przez złowrogich,
bezwzględnych genderystów z tęczową flagą na piersi, mającą na
celu rozbicie w pył Polskiej Rodziny. Jak wiemy, rodzina to
podstawowa komórka społeczna – tak więc w zasadzie są to
zdrajcy nie tylko własnej kultury ale także Ojczyzny. Arcybiskup
Józef
Michalik oskarżył
ich również o wszechobecną pornografię, seksualizację dzieci i
młodzieży oraz powodowanie zachowań pedofilnych u dorosłych. Przy
takich nastrojach i poglądach lansowanych w mediach głównego nurtu
naturalną koleją rzeczy było zwiastowanie rychłego końca świata
po ratyfikacji „ustawy antyprzemocowej. ”
Konwencja
Rady Europy w sprawie zapobiegania i zwalczania przemocy wobec kobiet
i przemocy domowej jest dokumentem który jest nie tylko dokumentem
ogólnym ujednolicającym pojęcia i procedury w przypadku przemocy
wobec kobiet ale także pewnego rodzaju odpowiedzią na
zintensyfikowaną emigrację po otworzeniu granic i zniesieniu wiz.
Taki wniosek można wysnuć już na podstawie preambuły
„Uznając,
z najwyższą troską, że kobiety i dziewczęta są często narażone
na poważne formy przemocy takie jak: przemoc domowa, molestowanie
seksualne, gwałt, małżeństwo
z przymusu,
tak zwane „przestępstwa
w imię honoru”
i okaleczanie
narządów płciowych
[...]” co dalej, w artykule 38 jest uściślone następująco -
„wycinanie, infibulacja lub wszelkie inne okaleczanie całości lub
części warg sromowych większych, warg sromowych mniejszych lub
łechtaczki kobiety ”. Tego typu praktyki nie są przecież
zakorzenione w kulturze europejskiej. Nie umniejszają one skali i
znaczenia przemocy „swojskiej”, europejskiej, jednakże należy
pamiętać że przemoc w środowiskach kultur dopiero adaptowanych ma
nieco inny wymiar. W krajach w których „prawo boskie stoi nad
prawem stanowionym” (doktor Chazan), niektóre praktyki, jak
obrzezanie, mogą zostać zakwalifikowane nie jako okrucieństwo, ale
tradycja, obrzęd religijny i ignorowane przez wymiar sprawiedliwości
w obawie przed posądzeniem o dyskryminację, rasizm, wykluczanie.
Konwencja stwierdza jasno – nie ma przyzwolenia na jakiekolwiek
przemoc, także taką która wynika ze światopoglądu danej grupy
społecznej. To jest bardzo ważny, jeżeli nie najważniejszy punkt
tego dokumentu. I można powiedzieć, za polskimi prawicowymi
środowiskami, że konwencja uderza w religię – ale nie religię
chrześcijańską! A przynajmniej nie w tym stuleciu.
Następnym
ważnym celem traktatu jest ujednolicenie pewnych procedur. Niektóre
w Polsce już funkcjonują, inne dopiero zostaną wprowadzone. Główne
postulaty we współpracy to:
- kompleksowe i skoordynowane strategie polityczne
- zasoby finansowe
- organizacje pozarządowe i społeczeństwo obywatelskie
- instytucje koordynujące
- gromadzenie i analiza danych
- podnoszenie świadomości społecznej
- edukacja
- szkolenie specjalistów
- interwencja profilaktyczna i programy leczenia
- udział sektora prywatnego i mediów.
Bardziej
szczegółowe założenia to:
- informacja - „...przekazanie ofiarom odpowiednich i aktualnych informacji dotyczących możliwego wsparcia oraz dostępnych środków prawnych w zrozumiałym dla nich języku”
- wsparcie ogólne - „...w miarę konieczności powinny być to usługi z zakresu: doradztwa prawnego i psychologicznego, wsparcia finansowego, gospodarki mieszkaniowej, edukacji, szkoleń oraz pomocy w znalezieniu zatrudnienia„ oraz gwarancja kontaktu ze specjalistą posiadającym przeszkolenie i możliwość udzielenia pomocy
- pomoc w składaniu skarg indywidualnych/ zbiorowych
- schroniska, telefony zaufania (całodobowe)
- wsparcie dla ofiar przemocy seksualnej - „utworzenie odpowiedniej liczby łatwo dostępnych ośrodków świadczących pomoc dla ofiar gwałtów lub przemocy seksualnej w zakresie badań lekarskich i sądowych, wsparcia pourazowego oraz poradnictwa.”
- ochrona i wsparcie dla nieletnich świadków
- ponadto kwestie regulujące odszkodowania, opieka nad dzieckiem, prawo widzenia z dzieckiem, cywilne konsekwencje wymuszonych małżeństw.
W
tak przedstawionej konwencji ciężko doszukać się kontrowersji,
jednakże pojawiło się ich wiele.
Najczęściej
podnoszone dotyczą zapisów ustalających pojęcie płci kulturowej,
czyli gender. Zarzuty to redefinicja ról płciowych, godzenie w
konstytucyjną formę małżeństwa jako związku kobiety i
mężczyzny, rodzinę oraz macierzyństwo. Dotyczą paragrafu 12 -
„...strony podejmą działania niezbędne do promowania zmian
wzorców społecznych i kulturowych dotyczących zachowania kobiet i
mężczyzn w celu wykorzenienia uprzedzeń, zwyczajów, tradycji oraz
innych praktyk opartych na idei niższości kobiet lub na
stereotypowym modelu roli kobiet i mężczyzn. ”
Tak
brzmi oficjalny tekst konwencji, na stronie www.deon.pl
, promującej bojkot konwencji wygląda on następująco -
"wykorzeniania
zwyczajów i tradycji opartych na stereotypowych rolach kobiet i
mężczyzn", na stronie www.antyrodzinna.pl
interpretowany w ten sposób - „Ponieważ zaś chodzi o gender,
czyli płeć społeczno-kulturową, to bycie kobietą oznacza
zachowywanie się w sposób uznany w danym społeczeństwie za
charakterystyczny dla kobiet. Konwencja obiecuje więc nam, że
przemoc zniknie, jeśli przestaniemy się zachowywać jak kobiety! ”
Doskonale obrazuje on sposób
postrzegania teorii gender. Sama konwencja stwierdza jasno, że pod
ochroną znajdują się kobiety kulturowo postrzegane jako słabsze,
mniej wartościowe – to są właśnie te stereotypy do wyplenienia.
Wykorzenieni musi nastąpić w obszarze ZWYCZAJÓW I TRADYCJI
opartych na tych stereotypach – dla przykładu, zwyczaj obrzezania
oparty jest na przekonaniu że kobieta moralnie i psychicznie jest
słabsza od mężczyzny. Nie jest w stanie sama kierować swoim
pożądaniem, decydować o sobie, jest słaba i „nieczysta”,
potrzebuje „ochrony” ze strony „silnego i w pełni
ukształtowanego mężczyzny”. Jest postrzegana jako gorsza istota,
mniej rozwinięta, co jest w oczywisty sposób krzywdzące i
przekłada się na przemoc fizyczną, psychiczną, ekonomiczną.
Przeciwnicy konwencji uważają teorię gender za wrogą ideologię,
zakładającą całkowitą anihilację stosunków społecznych. A
przecież teoria naukowa, z samej definicji, nie zawiera pierwiastka
wartościującego. Tak samo jak w tekście traktatu, nigdzie nie
znajdziemy opinii że bycie kobietą to coś złego, że złe są
tradycyjne role matki, gospodyni domowej, wyzwolonej singielki czy
femme fatale. Przemoc wobec kobiet, sankcjonowana ich stereotypowym
postrzeganiem jako gorszych, jest faktem. Zapobieganie przemocy to
zespół działań mających na celu sprawienie, aby kobieta w każdej
roli jaką dla siebie wybierze czuła się osobą pełnowartościową,
a przede wszystkim – bezpieczną. Także w kręgu kultur
europejskich kobiety jako płeć są dyskryminowane, chociaż jest to
dyskryminacja która nie rzuca się w oczy. Wystarczy wspomnieć, w
jakiej sytuacji znajdują się kobiety które nie wypełniają ról
tradycyjnych – takie, które nie zdecydowały się posiadać
dzieci, takie które dokonały legalnej aborcji, o odmiennej
orientacji seksualnej, wyglądzie odbiegającym od powszechnego
standardu kobiecości. Przykładem może być sprawa pacjentki
doktora Chazana, o którym wspomniano już wcześniej. Jak
upraszczając wyglądała ta sytuacja? Doktor odmawia pacjentce
aborcji, do ta której ma prawo według polskiego prawa. Silny
mężczyzna decyduje za słabą, niezdolną do „właściwej oceny
moralnej” kobiety. Czy to nie brzmi znajomo? Kobieta zostaje
wyklęta przez opinię publiczną (tą część o prawicowych
poglądach) jako zła matka, kobieta, człowiek, ktoś bez duszy,
serca i uczuć. Mężczyzna został wyniesionym na piedestał obrońcą
życia, honoru i ludzkiej godności. Ta konkretna sprawa zyskała
medialny rozgłos, podobnie jak przypadek Alicji Tysiąc, jednak nie
są to odosobnione przypadki. To częsta praktyka, która powinna
skłonić kobiety do pytania – dlaczego nie mam prawa decydować o
sobie? Kto powinien zabezpieczyć moje prawa i w jaki sposób? Innym
przypadkiem jest kwestia sterylizacji. W konwencji pojawia się tylko
zapis, że do żadnych zabiegów regulujących płodność kobiety
zmusić nie można. Jednak jeżeli kobieta taką wolę wyraża?
Salpingektomia, czyli podwiązanie jajowodów jest w Polsce
nielegalne, grozi za to wysoka odpowiedzialność karna. Dla
porównania, wazaktomia – podwiązanie nasieniowodów, jest
zabiegiem jak najbardziej legalnym, przeprowadzanym w każdym
większym polskim mieście.
Z jakiego powodu mężczyzna ma pełne
prawo decydować o swojej płodności, a kobieta nie?
Inne kontrowersje
dotyczące konwencji to kwestia edukacji -
„Podniesiono,
że art. 14 Konwencji, zobowiązując Rzeczpospolitą do podejmowania
w sferze edukacji szkolnej i poza szkolnej działań, które w
poważny sposób naruszą najważniejsze spośród praw
rodzicielskich, jakimi są, chronione przez art. 48 ust. 1
Konstytucji, jak również naruszają prawa rodziców do wychowania
dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami oraz do zapewnienia dzieciom
wychowania i nauczania moralnego i religijnego zgodnie ze swoimi
przekonaniami, co gwarantuje art. 53 ust. 3 Konstytucji.” Cytaty
pochodzą ze strony deon.pl, która zawiera komentarz do złożonego
przez PiS wniosku do Trybunału Konstytucyjnego zaskarżającą
konwencję antyprzemocową.
W
tym zakresie chodzi oczywiście o płeć kulturową. Wzbudziło to
szczególnie silny sprzeciw, ponieważ dyskusja o konwencji zbiegała
się w czasie z dyskusją o dokumencie wydanym przez World
Health Organization, zawierającym standardy i wytyczne dla edukacji
seksualnej w Europie. Standardy zakładały przekazywanie wiedzy na
temat seksualności człowieka w formie i treści dostosowanej do
naturalnego rozwoju dziecka; jednak poza funkcją i umiejscowieniem
narządów płciowych podejmuje także tematykę odmiennych
orientacji seksualnym, pojęcia tożsamości płciowej, masturbacji.
Co jest w oczywisty sposób nie do przyjęcia dla reprezentantów
prawej strony sceny politycznej. Powstała nawet strona wymierzona w
dokument WHO – www.stop-seksualizacji.pl,
na której można sprawdzić dlaczego standardy wychowania
seksualnego to narzędzie szatana, tęczowej armii genderystów i
pedofilów.
Cytat
z wyżej wspomnianej strony -
„Twoje
dziecko poddawane przedwczesnej seksualizacji zostaje narażone na:
- wpojenie matryc zachowań prowadzących do seksoholizmu w wieku dorosłym; Dzieje się to z powodu nadmiernego koncentrowania uwagi małych dzieci na seksie dorosłych i własnym ciele;
- seksualność narcystyczną poprzez np. promowanie masturbacji i dezorientację co do tożsamości płciowej, poprzez epatowanie dziecka pojęciami związanymi z możliwością wyboru płci (płeć jest wg ideologii gender tzw. zjawiskiem kulturowym), a w konsekwencji na zaburzenia osobowości;
- osłabienie zdolności budowania trwałych więzi i utrwalenie nowego modelu małżeństwa pozbawionego trwałości, co dzieje się poprzez przedstawianie rozpadu rodziny jako normy;
- większą podatność na depresje;
- utratę autorytetu rodziców;
- utratę dzieciństwa.”
- Seksualizacja jest zjawiskiem o szerokiej definicji, z założenia jest to jednokierunkowe postrzeganie świata przez pryzmat seksu, obdarcia człowieka z jego człowieczeństwa, uprzedmiotowienia. Jest zjawiskiem gruntownie przebadanym, wnioski są jednoznaczne - może zaburzyć znacząco rozwój dziecka, jego psychikę i umiejętności społeczne. Jednakże edukacja seksualna to nie seksualizacja! Program nauczania, także same standardy WHO jak i konwencja zakładają przeciwdziałanie takiemu zjawisku, przywrócenie godności roli kobiety w społeczeństwie (mężczyzn oczywiście to zjawisko również obejmuje, jednak dotychczas w nieco mniejszej skali), wpojenie że płciowość człowieka jest jednym z wielu, normalnym, naturalnym aspektem życia człowieka. Bez moralizowania, przekłamania, demonizacji czy gloryfikacji seksualności istoty ludzkiej. Ma również na celu szerzenie wiedzy na temat przestępstw na tle seksualnym – gwałtu, molestowania, wykorzystywania, prewencji oraz niesienia pomocy ofiarom, zapobiegania powtórnej wiktymizacji.
Inna
kwestia, tutaj również cytat ze wspomnianej już strony -
„podniesiono,
że formułowany w art. 6 Konwencji, i powtórzony w szeregu
kolejnych jej przepisów, nakaz kierowania się przez państwo
ideologiczną "perspektywą gender", zobowiązuje
Rzeczpospolitą do krzewienia określonego światopoglądu,
naruszając tym samym zasadę bezstronności światopoglądowej władz
publicznych, którą gwarantuje art. 25 ust. 2 Konstytucji”.
W
kwestii edukacji jest to trudna sprawa do rozstrzygnięcia – czy
włączenie pojęcia płci kulturowej w kontekście przemocy wobec
kobiet jest agitacją ideologiczną? Nauczanie jest formą
kształtowania światopoglądu, jednakże czy nawiązując do tego
przypadku, przeciwnicy teorii ewolucji powinni zaskarżyć polskie
szkolnictwo za ideologiczną propagandę? Jeżeli przedstawiciele
Kościoła Katolickiego protestują wobec powszechnej, państwowej
treści nauczania, która jest niezgodna z doktryną, to czy nie jest
to „naruszanie zasady bezstronności światopoglądowej władz
publicznych, którą gwarantuje art. 25 ust. 2 Konstytucji”?
Inne
zarzuty wobec konwencji są mniej konkretne – dotyczą
„enigmatyczności” zapisów, pomimo tego że sam tekst konwencji
ściśle wymienia obowiązki krajów ratyfikujących, uznawana jest
za „kolejny sposób na okradanie obywateli”, ponadto w dodatkowym
dokumencie wydanym do traktatu pojawia się stwierdzenie, że pod
ochroną znajdują się również osoby homoseksulane, transpłciowe,
transsekualne. Jako komentarz, cytat ze strony pch24.pl :
„Dokument
ten ma ponoć chronić kobiety, ale dołączony do niej oficjalny
raport wyjaśniający zachęca do ochrony homoseksualistów i
transseksualistów. Płeć nie jest w Konwencji płcią, ale
„rodzajem” (gender), dlatego jako kobietę będzie ona traktowała
brodatego faceta, wystarczy tylko, że użyje on szminki i wciśnie
się w sukienkę”. Czyli wracając do początku, polska szkoła
gender.
Konwencja Rady Europy w sprawie zapobiegania i zwalczania przemocy wobec kobiet i przemocy domowej jest dokumentem bardzo potrzebnym. Trafiając na grunt polskiej dyskusji o gender ujawniła, jak bardzo potrzebnym. Prawicowe media rozpoczęły karuzelę oszczerstw, odkrywając nie tylko nowe oblicze nauki, tworząc „ideologię gender” w całej jej wspaniałości, ale także dziką nienawiść, strach wobec odmienności, potęgę stereotypu i wzgardę wobec drugiego człowieka.
W
dyskusji oczywiście pojawiały się głosy racjonalne, próbujące
wytłumaczyć, wyprostować, uświadomić opinię publiczną jak
bardzo są okłamywani, nawołujące do niepoddawania się tak
prostej manipulacji – zagłuszane krzykiem, biciem piany. Niestety
taki mamy klimat, w którym człowiek pokroju doktora Chazana jest
bohaterem, ziejący nienawiścią do homoseksualistów ks. Oko jeździ
po Polsce z cyklem wykładów o gender, a zgwałcona kobieta jest
sama sobie winna. Jeden z podniesionych głosów postuluje, że w
Polsce godności kobiety strzeże od wieków tradycja chrześcijańską,
że nie ma w niej wpisanej pogardy i przemocy. Skąd więc tyle
agresji, cierpienia, przelanej krwi? Konwencja to tylko dokument, my
potrzebujemy diametralnej zmiany myślenia. To jeden krok w stronę
normalności, pomimo zalewu prawicowego szaleństwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz