piątek, 22 maja 2015

Gender a "konwencja antyprzemocowa"

Konwencja Rady Europy w sprawie zapobiegania i zwalczania przemocy wobec kobiet i przemocy domowej została uchwalona w 2011 r. w Stambule. Ma ona chronić kobiety przed wszelkimi formami przemocy oraz dyskryminacji; oparta jest na idei, że istnieje związek przemocy z nierównym traktowaniem, a walka ze stereotypami i dyskryminacją sprawiają, że przeciwdziałanie przemocy jest skuteczniejsze. Polska podpisała konwencję w grudniu 2012. W kwietniu 2014 roku rząd podjął uchwałę w sprawie przedłożenia jej do ratyfikacji i przyjął projekt odpowiedniej ustawy. Sejm uchwalił ją w lutym tego roku, a Bronisław Komorowski podpisał ją 14 marca. Polska jest 17. krajem Rady Europy, który ratyfikował konwencję.

Od momentu przedłożenia projektu w Sejmie „konwencja antyprzemocowa” lub „konwencja antyrodzinna” wzbudza ogromne kontrowersje i dzieli w Polsce opinię publiczną. Trakt został przyjęty w Europie bez większego odzewu, nawet w kraju o tak silnych wartościach katolickich jak Malta. Podnoszone przez prawą stronę polityczną zarzuty o niekonstytucyjność to tylko suma wszystkich zastrzeżeń, których magicznym spoiwem jest - „gender”. Polski gender.

Pojęcie „polskiego genderu” to temat na osobną, grubą, fascynującą książkę. Relacje tego tworu z mediami – na tom drugi. Od czasu publikacji Johnego Moneya w 1955 roku, gender to po prostu suma cech osobowości, zachowań, stereotypów i ról płciowych, rozumianych w danym społeczeństwie jako kobiece lub męskie, przyjmowanych przez kobiety i mężczyzn w ramach danej kultury w drodze socjalizacji, nie wynikających bezpośrednio z biologicznych różnic w budowie ciała pomiędzy płciami, czyli dymorfizmu płciowego.” - definicja z popularnej Wikipedii. To pojęcie stworzyło fascynujący nurt w dziedzinie szeroko rozumianych nauk społecznych, pozostając raczej spójnym paradygmatem - znanym relatywnie wąskiej grupie osób związanych z tematem. Mniej więcej pod koniec 2012 roku teoria gender zaczęła robić zawrotną karierę w polskich mediach, stając się niezwykłym zjawiskiem w społecznym dyskursie. Czym jest polski gender? Wszystkim, co dotyczy płciowości, seksualności człowieka, a nie zostało ujęte w wyżej wspomnianej definicji. Następująco – hermafrodytyzm, transpłciowość, transeksualizm, homoseksualizm, poliamoria, pedofilia, nimfomania, ateizm, agresywny feminizm, aborcja, totalitaryzm, marksizm i wiele, wiele innych. Aby zrozumieć co łączy niewinną teorię o płci kulturowej z faszyzmem polecam lekturę katolickich periodyków, zwykle naprawdę zaskakującą spójnością wywodów. Pozwolę sobie zacytować księdza Oko z programu Czarno na białym, 06 lutego 2014, tłumaczącego kim są genderyści - "przede wszystkim ateiści, wrogowie Kościoła, też przede wszystkim feministki drugiej generacji, które chcą zrobić już totalną rewolucję seksualną do sześcianu, i to są szczególnie lesbijki". Z teorii gender stał się ideologią, lansowaną przez złowrogich, bezwzględnych genderystów z tęczową flagą na piersi, mającą na celu rozbicie w pył Polskiej Rodziny. Jak wiemy, rodzina to podstawowa komórka społeczna – tak więc w zasadzie są to zdrajcy nie tylko własnej kultury ale także Ojczyzny. Arcybiskup Józef Michalik oskarżył ich również o wszechobecną pornografię, seksualizację dzieci i młodzieży oraz powodowanie zachowań pedofilnych u dorosłych. Przy takich nastrojach i poglądach lansowanych w mediach głównego nurtu naturalną koleją rzeczy było zwiastowanie rychłego końca świata po ratyfikacji „ustawy antyprzemocowej. ”


Konwencja Rady Europy w sprawie zapobiegania i zwalczania przemocy wobec kobiet i przemocy domowej jest dokumentem który jest nie tylko dokumentem ogólnym ujednolicającym pojęcia i procedury w przypadku przemocy wobec kobiet ale także pewnego rodzaju odpowiedzią na zintensyfikowaną emigrację po otworzeniu granic i zniesieniu wiz. Taki wniosek można wysnuć już na podstawie preambuły

Uznając, z najwyższą troską, że kobiety i dziewczęta są często narażone na poważne formy przemocy takie jak: przemoc domowa, molestowanie seksualne, gwałt, małżeństwo z przymusu, tak zwane „przestępstwa w imię honoru” i okaleczanie narządów płciowych [...]” co dalej, w artykule 38 jest uściślone następująco - „wycinanie, infibulacja lub wszelkie inne okaleczanie całości lub części warg sromowych większych, warg sromowych mniejszych lub łechtaczki kobiety ”. Tego typu praktyki nie są przecież zakorzenione w kulturze europejskiej. Nie umniejszają one skali i znaczenia przemocy „swojskiej”, europejskiej, jednakże należy pamiętać że przemoc w środowiskach kultur dopiero adaptowanych ma nieco inny wymiar. W krajach w których „prawo boskie stoi nad prawem stanowionym” (doktor Chazan), niektóre praktyki, jak obrzezanie, mogą zostać zakwalifikowane nie jako okrucieństwo, ale tradycja, obrzęd religijny i ignorowane przez wymiar sprawiedliwości w obawie przed posądzeniem o dyskryminację, rasizm, wykluczanie. Konwencja stwierdza jasno – nie ma przyzwolenia na jakiekolwiek przemoc, także taką która wynika ze światopoglądu danej grupy społecznej. To jest bardzo ważny, jeżeli nie najważniejszy punkt tego dokumentu. I można powiedzieć, za polskimi prawicowymi środowiskami, że konwencja uderza w religię – ale nie religię chrześcijańską! A przynajmniej nie w tym stuleciu.

Następnym ważnym celem traktatu jest ujednolicenie pewnych procedur. Niektóre w Polsce już funkcjonują, inne dopiero zostaną wprowadzone. Główne postulaty we współpracy to:
  • kompleksowe i skoordynowane strategie polityczne
  • zasoby finansowe
  • organizacje pozarządowe i społeczeństwo obywatelskie
  • instytucje koordynujące
  • gromadzenie i analiza danych
  • podnoszenie świadomości społecznej
  • edukacja
  • szkolenie specjalistów
  • interwencja profilaktyczna i programy leczenia
  • udział sektora prywatnego i mediów.

Bardziej szczegółowe założenia to:
  • informacja - „...przekazanie ofiarom odpowiednich i aktualnych informacji dotyczących możliwego wsparcia oraz dostępnych środków prawnych w zrozumiałym dla nich języku”
  • wsparcie ogólne - „...w miarę konieczności powinny być to usługi z zakresu: doradztwa prawnego i psychologicznego, wsparcia finansowego, gospodarki mieszkaniowej, edukacji, szkoleń oraz pomocy w znalezieniu zatrudnienia„ oraz gwarancja kontaktu ze specjalistą posiadającym przeszkolenie i możliwość udzielenia pomocy
  • pomoc w składaniu skarg indywidualnych/ zbiorowych
  • schroniska, telefony zaufania (całodobowe)
  • wsparcie dla ofiar przemocy seksualnej - „utworzenie odpowiedniej liczby łatwo dostępnych ośrodków świadczących pomoc dla ofiar gwałtów lub przemocy seksualnej w zakresie badań lekarskich i sądowych, wsparcia pourazowego oraz poradnictwa.”
  • ochrona i wsparcie dla nieletnich świadków
  • ponadto kwestie regulujące odszkodowania, opieka nad dzieckiem, prawo widzenia z dzieckiem, cywilne konsekwencje wymuszonych małżeństw.

W tak przedstawionej konwencji ciężko doszukać się kontrowersji, jednakże pojawiło się ich wiele.
Najczęściej podnoszone dotyczą zapisów ustalających pojęcie płci kulturowej, czyli gender. Zarzuty to redefinicja ról płciowych, godzenie w konstytucyjną formę małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny, rodzinę oraz macierzyństwo. Dotyczą paragrafu 12 - „...strony podejmą działania niezbędne do promowania zmian wzorców społecznych i kulturowych dotyczących zachowania kobiet i mężczyzn w celu wykorzenienia uprzedzeń, zwyczajów, tradycji oraz innych praktyk opartych na idei niższości kobiet lub na stereotypowym modelu roli kobiet i mężczyzn. ”

Tak brzmi oficjalny tekst konwencji, na stronie www.deon.pl , promującej bojkot konwencji wygląda on następująco - "wykorzeniania zwyczajów i tradycji opartych na stereotypowych rolach kobiet i mężczyzn", na stronie www.antyrodzinna.pl interpretowany w ten sposób - „Ponieważ zaś chodzi o gender, czyli płeć społeczno-kulturową, to bycie kobietą oznacza zachowywanie się w sposób uznany w danym społeczeństwie za charakterystyczny dla kobiet. Konwencja obiecuje więc nam, że przemoc zniknie, jeśli przestaniemy się zachowywać jak kobiety! ”

Doskonale obrazuje on sposób postrzegania teorii gender. Sama konwencja stwierdza jasno, że pod ochroną znajdują się kobiety kulturowo postrzegane jako słabsze, mniej wartościowe – to są właśnie te stereotypy do wyplenienia. Wykorzenieni musi nastąpić w obszarze ZWYCZAJÓW I TRADYCJI opartych na tych stereotypach – dla przykładu, zwyczaj obrzezania oparty jest na przekonaniu że kobieta moralnie i psychicznie jest słabsza od mężczyzny. Nie jest w stanie sama kierować swoim pożądaniem, decydować o sobie, jest słaba i „nieczysta”, potrzebuje „ochrony” ze strony „silnego i w pełni ukształtowanego mężczyzny”. Jest postrzegana jako gorsza istota, mniej rozwinięta, co jest w oczywisty sposób krzywdzące i przekłada się na przemoc fizyczną, psychiczną, ekonomiczną. Przeciwnicy konwencji uważają teorię gender za wrogą ideologię, zakładającą całkowitą anihilację stosunków społecznych. A przecież teoria naukowa, z samej definicji, nie zawiera pierwiastka wartościującego. Tak samo jak w tekście traktatu, nigdzie nie znajdziemy opinii że bycie kobietą to coś złego, że złe są tradycyjne role matki, gospodyni domowej, wyzwolonej singielki czy femme fatale. Przemoc wobec kobiet, sankcjonowana ich stereotypowym postrzeganiem jako gorszych, jest faktem. Zapobieganie przemocy to zespół działań mających na celu sprawienie, aby kobieta w każdej roli jaką dla siebie wybierze czuła się osobą pełnowartościową, a przede wszystkim – bezpieczną. Także w kręgu kultur europejskich kobiety jako płeć są dyskryminowane, chociaż jest to dyskryminacja która nie rzuca się w oczy. Wystarczy wspomnieć, w jakiej sytuacji znajdują się kobiety które nie wypełniają ról tradycyjnych – takie, które nie zdecydowały się posiadać dzieci, takie które dokonały legalnej aborcji, o odmiennej orientacji seksualnej, wyglądzie odbiegającym od powszechnego standardu kobiecości. Przykładem może być sprawa pacjentki doktora Chazana, o którym wspomniano już wcześniej. Jak upraszczając wyglądała ta sytuacja? Doktor odmawia pacjentce aborcji, do ta której ma prawo według polskiego prawa. Silny mężczyzna decyduje za słabą, niezdolną do „właściwej oceny moralnej” kobiety. Czy to nie brzmi znajomo? Kobieta zostaje wyklęta przez opinię publiczną (tą część o prawicowych poglądach) jako zła matka, kobieta, człowiek, ktoś bez duszy, serca i uczuć. Mężczyzna został wyniesionym na piedestał obrońcą życia, honoru i ludzkiej godności. Ta konkretna sprawa zyskała medialny rozgłos, podobnie jak przypadek Alicji Tysiąc, jednak nie są to odosobnione przypadki. To częsta praktyka, która powinna skłonić kobiety do pytania – dlaczego nie mam prawa decydować o sobie? Kto powinien zabezpieczyć moje prawa i w jaki sposób? Innym przypadkiem jest kwestia sterylizacji. W konwencji pojawia się tylko zapis, że do żadnych zabiegów regulujących płodność kobiety zmusić nie można. Jednak jeżeli kobieta taką wolę wyraża? Salpingektomia, czyli podwiązanie jajowodów jest w Polsce nielegalne, grozi za to wysoka odpowiedzialność karna. Dla porównania, wazaktomia – podwiązanie nasieniowodów, jest zabiegiem jak najbardziej legalnym, przeprowadzanym w każdym większym polskim mieście.
Z jakiego powodu mężczyzna ma pełne prawo decydować o swojej płodności, a kobieta nie?

Inne kontrowersje dotyczące konwencji to kwestia edukacji - „Podniesiono, że art. 14 Konwencji, zobowiązując Rzeczpospolitą do podejmowania w sferze edukacji szkolnej i poza szkolnej działań, które w poważny sposób naruszą najważniejsze spośród praw rodzicielskich, jakimi są, chronione przez art. 48 ust. 1 Konstytucji, jak również naruszają prawa rodziców do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami oraz do zapewnienia dzieciom wychowania i nauczania moralnego i religijnego zgodnie ze swoimi przekonaniami, co gwarantuje art. 53 ust. 3 Konstytucji.” Cytaty pochodzą ze strony deon.pl, która zawiera komentarz do złożonego przez PiS wniosku do Trybunału Konstytucyjnego zaskarżającą konwencję antyprzemocową.
W tym zakresie chodzi oczywiście o płeć kulturową. Wzbudziło to szczególnie silny sprzeciw, ponieważ dyskusja o konwencji zbiegała się w czasie z dyskusją o dokumencie wydanym przez World Health Organization, zawierającym standardy i wytyczne dla edukacji seksualnej w Europie. Standardy zakładały przekazywanie wiedzy na temat seksualności człowieka w formie i treści dostosowanej do naturalnego rozwoju dziecka; jednak poza funkcją i umiejscowieniem narządów płciowych podejmuje także tematykę odmiennych orientacji seksualnym, pojęcia tożsamości płciowej, masturbacji. Co jest w oczywisty sposób nie do przyjęcia dla reprezentantów prawej strony sceny politycznej. Powstała nawet strona wymierzona w dokument WHO – www.stop-seksualizacji.pl, na której można sprawdzić dlaczego standardy wychowania seksualnego to narzędzie szatana, tęczowej armii genderystów i pedofilów.
Cytat z wyżej wspomnianej strony -

Twoje dziecko poddawane przedwczesnej seksualizacji zostaje narażone na:
  • wpojenie matryc zachowań prowadzących do seksoholizmu w wieku dorosłym; Dzieje się to z powodu nadmiernego koncentrowania uwagi małych dzieci na seksie dorosłych i własnym ciele;
  • seksualność narcystyczną poprzez np. promowanie masturbacji i dezorientację co do tożsamości płciowej, poprzez epatowanie dziecka pojęciami związanymi z możliwością wyboru płci (płeć jest wg ideologii gender tzw. zjawiskiem kulturowym), a w konsekwencji na zaburzenia osobowości;
  • osłabienie zdolności budowania trwałych więzi i utrwalenie nowego modelu małżeństwa pozbawionego trwałości, co dzieje się poprzez przedstawianie rozpadu rodziny jako normy;
  • większą podatność na depresje;
  • utratę autorytetu rodziców;
  • utratę dzieciństwa.”
  • Seksualizacja jest zjawiskiem o szerokiej definicji, z założenia jest to jednokierunkowe postrzeganie świata przez pryzmat seksu, obdarcia człowieka z jego człowieczeństwa, uprzedmiotowienia. Jest zjawiskiem gruntownie przebadanym, wnioski są jednoznaczne - może zaburzyć znacząco rozwój dziecka, jego psychikę i umiejętności społeczne. Jednakże edukacja seksualna to nie seksualizacja! Program nauczania, także same standardy WHO jak i konwencja zakładają przeciwdziałanie takiemu zjawisku, przywrócenie godności roli kobiety w społeczeństwie (mężczyzn oczywiście to zjawisko również obejmuje, jednak dotychczas w nieco mniejszej skali), wpojenie że płciowość człowieka jest jednym z wielu, normalnym, naturalnym aspektem życia człowieka. Bez moralizowania, przekłamania, demonizacji czy gloryfikacji seksualności istoty ludzkiej. Ma również na celu szerzenie wiedzy na temat przestępstw na tle seksualnym – gwałtu, molestowania, wykorzystywania, prewencji oraz niesienia pomocy ofiarom, zapobiegania powtórnej wiktymizacji.
Inna kwestia, tutaj również cytat ze wspomnianej już strony - „podniesiono, że formułowany w art. 6 Konwencji, i powtórzony w szeregu kolejnych jej przepisów, nakaz kierowania się przez państwo ideologiczną "perspektywą gender", zobowiązuje Rzeczpospolitą do krzewienia określonego światopoglądu, naruszając tym samym zasadę bezstronności światopoglądowej władz publicznych, którą gwarantuje art. 25 ust. 2 Konstytucji”.
W kwestii edukacji jest to trudna sprawa do rozstrzygnięcia – czy włączenie pojęcia płci kulturowej w kontekście przemocy wobec kobiet jest agitacją ideologiczną? Nauczanie jest formą kształtowania światopoglądu, jednakże czy nawiązując do tego przypadku, przeciwnicy teorii ewolucji powinni zaskarżyć polskie szkolnictwo za ideologiczną propagandę? Jeżeli przedstawiciele Kościoła Katolickiego protestują wobec powszechnej, państwowej treści nauczania, która jest niezgodna z doktryną, to czy nie jest to „naruszanie zasady bezstronności światopoglądowej władz publicznych, którą gwarantuje art. 25 ust. 2 Konstytucji”?

Inne zarzuty wobec konwencji są mniej konkretne – dotyczą „enigmatyczności” zapisów, pomimo tego że sam tekst konwencji ściśle wymienia obowiązki krajów ratyfikujących, uznawana jest za „kolejny sposób na okradanie obywateli”, ponadto w dodatkowym dokumencie wydanym do traktatu pojawia się stwierdzenie, że pod ochroną znajdują się również osoby homoseksulane, transpłciowe, transsekualne. Jako komentarz, cytat ze strony pch24.pl :
Dokument ten ma ponoć chronić kobiety, ale dołączony do niej oficjalny raport wyjaśniający zachęca do ochrony homoseksualistów i transseksualistów. Płeć nie jest w Konwencji płcią, ale „rodzajem” (gender), dlatego jako kobietę będzie ona traktowała brodatego faceta, wystarczy tylko, że użyje on szminki i wciśnie się w sukienkę”. Czyli wracając do początku, polska szkoła gender.


Konwencja Rady Europy w sprawie zapobiegania i zwalczania przemocy wobec kobiet i przemocy domowej jest dokumentem bardzo potrzebnym. Trafiając na grunt polskiej dyskusji o gender ujawniła, jak bardzo potrzebnym. Prawicowe media rozpoczęły karuzelę oszczerstw, odkrywając nie tylko nowe oblicze nauki, tworząc „ideologię gender” w całej jej wspaniałości, ale także dziką nienawiść, strach wobec odmienności, potęgę stereotypu i wzgardę wobec drugiego człowieka.

W dyskusji oczywiście pojawiały się głosy racjonalne, próbujące wytłumaczyć, wyprostować, uświadomić opinię publiczną jak bardzo są okłamywani, nawołujące do niepoddawania się tak prostej manipulacji – zagłuszane krzykiem, biciem piany. Niestety taki mamy klimat, w którym człowiek pokroju doktora Chazana jest bohaterem, ziejący nienawiścią do homoseksualistów ks. Oko jeździ po Polsce z cyklem wykładów o gender, a zgwałcona kobieta jest sama sobie winna. Jeden z podniesionych głosów postuluje, że w Polsce godności kobiety strzeże od wieków tradycja chrześcijańską, że nie ma w niej wpisanej pogardy i przemocy. Skąd więc tyle agresji, cierpienia, przelanej krwi? Konwencja to tylko dokument, my potrzebujemy diametralnej zmiany myślenia. To jeden krok w stronę normalności, pomimo zalewu prawicowego szaleństwa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz