piątek, 22 maja 2015

Gender a "konwencja antyprzemocowa"

Konwencja Rady Europy w sprawie zapobiegania i zwalczania przemocy wobec kobiet i przemocy domowej została uchwalona w 2011 r. w Stambule. Ma ona chronić kobiety przed wszelkimi formami przemocy oraz dyskryminacji; oparta jest na idei, że istnieje związek przemocy z nierównym traktowaniem, a walka ze stereotypami i dyskryminacją sprawiają, że przeciwdziałanie przemocy jest skuteczniejsze. Polska podpisała konwencję w grudniu 2012. W kwietniu 2014 roku rząd podjął uchwałę w sprawie przedłożenia jej do ratyfikacji i przyjął projekt odpowiedniej ustawy. Sejm uchwalił ją w lutym tego roku, a Bronisław Komorowski podpisał ją 14 marca. Polska jest 17. krajem Rady Europy, który ratyfikował konwencję.

Od momentu przedłożenia projektu w Sejmie „konwencja antyprzemocowa” lub „konwencja antyrodzinna” wzbudza ogromne kontrowersje i dzieli w Polsce opinię publiczną. Trakt został przyjęty w Europie bez większego odzewu, nawet w kraju o tak silnych wartościach katolickich jak Malta. Podnoszone przez prawą stronę polityczną zarzuty o niekonstytucyjność to tylko suma wszystkich zastrzeżeń, których magicznym spoiwem jest - „gender”. Polski gender.

Pojęcie „polskiego genderu” to temat na osobną, grubą, fascynującą książkę. Relacje tego tworu z mediami – na tom drugi. Od czasu publikacji Johnego Moneya w 1955 roku, gender to po prostu suma cech osobowości, zachowań, stereotypów i ról płciowych, rozumianych w danym społeczeństwie jako kobiece lub męskie, przyjmowanych przez kobiety i mężczyzn w ramach danej kultury w drodze socjalizacji, nie wynikających bezpośrednio z biologicznych różnic w budowie ciała pomiędzy płciami, czyli dymorfizmu płciowego.” - definicja z popularnej Wikipedii. To pojęcie stworzyło fascynujący nurt w dziedzinie szeroko rozumianych nauk społecznych, pozostając raczej spójnym paradygmatem - znanym relatywnie wąskiej grupie osób związanych z tematem. Mniej więcej pod koniec 2012 roku teoria gender zaczęła robić zawrotną karierę w polskich mediach, stając się niezwykłym zjawiskiem w społecznym dyskursie. Czym jest polski gender? Wszystkim, co dotyczy płciowości, seksualności człowieka, a nie zostało ujęte w wyżej wspomnianej definicji. Następująco – hermafrodytyzm, transpłciowość, transeksualizm, homoseksualizm, poliamoria, pedofilia, nimfomania, ateizm, agresywny feminizm, aborcja, totalitaryzm, marksizm i wiele, wiele innych. Aby zrozumieć co łączy niewinną teorię o płci kulturowej z faszyzmem polecam lekturę katolickich periodyków, zwykle naprawdę zaskakującą spójnością wywodów. Pozwolę sobie zacytować księdza Oko z programu Czarno na białym, 06 lutego 2014, tłumaczącego kim są genderyści - "przede wszystkim ateiści, wrogowie Kościoła, też przede wszystkim feministki drugiej generacji, które chcą zrobić już totalną rewolucję seksualną do sześcianu, i to są szczególnie lesbijki". Z teorii gender stał się ideologią, lansowaną przez złowrogich, bezwzględnych genderystów z tęczową flagą na piersi, mającą na celu rozbicie w pył Polskiej Rodziny. Jak wiemy, rodzina to podstawowa komórka społeczna – tak więc w zasadzie są to zdrajcy nie tylko własnej kultury ale także Ojczyzny. Arcybiskup Józef Michalik oskarżył ich również o wszechobecną pornografię, seksualizację dzieci i młodzieży oraz powodowanie zachowań pedofilnych u dorosłych. Przy takich nastrojach i poglądach lansowanych w mediach głównego nurtu naturalną koleją rzeczy było zwiastowanie rychłego końca świata po ratyfikacji „ustawy antyprzemocowej. ”


Konwencja Rady Europy w sprawie zapobiegania i zwalczania przemocy wobec kobiet i przemocy domowej jest dokumentem który jest nie tylko dokumentem ogólnym ujednolicającym pojęcia i procedury w przypadku przemocy wobec kobiet ale także pewnego rodzaju odpowiedzią na zintensyfikowaną emigrację po otworzeniu granic i zniesieniu wiz. Taki wniosek można wysnuć już na podstawie preambuły

Uznając, z najwyższą troską, że kobiety i dziewczęta są często narażone na poważne formy przemocy takie jak: przemoc domowa, molestowanie seksualne, gwałt, małżeństwo z przymusu, tak zwane „przestępstwa w imię honoru” i okaleczanie narządów płciowych [...]” co dalej, w artykule 38 jest uściślone następująco - „wycinanie, infibulacja lub wszelkie inne okaleczanie całości lub części warg sromowych większych, warg sromowych mniejszych lub łechtaczki kobiety ”. Tego typu praktyki nie są przecież zakorzenione w kulturze europejskiej. Nie umniejszają one skali i znaczenia przemocy „swojskiej”, europejskiej, jednakże należy pamiętać że przemoc w środowiskach kultur dopiero adaptowanych ma nieco inny wymiar. W krajach w których „prawo boskie stoi nad prawem stanowionym” (doktor Chazan), niektóre praktyki, jak obrzezanie, mogą zostać zakwalifikowane nie jako okrucieństwo, ale tradycja, obrzęd religijny i ignorowane przez wymiar sprawiedliwości w obawie przed posądzeniem o dyskryminację, rasizm, wykluczanie. Konwencja stwierdza jasno – nie ma przyzwolenia na jakiekolwiek przemoc, także taką która wynika ze światopoglądu danej grupy społecznej. To jest bardzo ważny, jeżeli nie najważniejszy punkt tego dokumentu. I można powiedzieć, za polskimi prawicowymi środowiskami, że konwencja uderza w religię – ale nie religię chrześcijańską! A przynajmniej nie w tym stuleciu.

Następnym ważnym celem traktatu jest ujednolicenie pewnych procedur. Niektóre w Polsce już funkcjonują, inne dopiero zostaną wprowadzone. Główne postulaty we współpracy to:
  • kompleksowe i skoordynowane strategie polityczne
  • zasoby finansowe
  • organizacje pozarządowe i społeczeństwo obywatelskie
  • instytucje koordynujące
  • gromadzenie i analiza danych
  • podnoszenie świadomości społecznej
  • edukacja
  • szkolenie specjalistów
  • interwencja profilaktyczna i programy leczenia
  • udział sektora prywatnego i mediów.

Bardziej szczegółowe założenia to:
  • informacja - „...przekazanie ofiarom odpowiednich i aktualnych informacji dotyczących możliwego wsparcia oraz dostępnych środków prawnych w zrozumiałym dla nich języku”
  • wsparcie ogólne - „...w miarę konieczności powinny być to usługi z zakresu: doradztwa prawnego i psychologicznego, wsparcia finansowego, gospodarki mieszkaniowej, edukacji, szkoleń oraz pomocy w znalezieniu zatrudnienia„ oraz gwarancja kontaktu ze specjalistą posiadającym przeszkolenie i możliwość udzielenia pomocy
  • pomoc w składaniu skarg indywidualnych/ zbiorowych
  • schroniska, telefony zaufania (całodobowe)
  • wsparcie dla ofiar przemocy seksualnej - „utworzenie odpowiedniej liczby łatwo dostępnych ośrodków świadczących pomoc dla ofiar gwałtów lub przemocy seksualnej w zakresie badań lekarskich i sądowych, wsparcia pourazowego oraz poradnictwa.”
  • ochrona i wsparcie dla nieletnich świadków
  • ponadto kwestie regulujące odszkodowania, opieka nad dzieckiem, prawo widzenia z dzieckiem, cywilne konsekwencje wymuszonych małżeństw.

W tak przedstawionej konwencji ciężko doszukać się kontrowersji, jednakże pojawiło się ich wiele.
Najczęściej podnoszone dotyczą zapisów ustalających pojęcie płci kulturowej, czyli gender. Zarzuty to redefinicja ról płciowych, godzenie w konstytucyjną formę małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny, rodzinę oraz macierzyństwo. Dotyczą paragrafu 12 - „...strony podejmą działania niezbędne do promowania zmian wzorców społecznych i kulturowych dotyczących zachowania kobiet i mężczyzn w celu wykorzenienia uprzedzeń, zwyczajów, tradycji oraz innych praktyk opartych na idei niższości kobiet lub na stereotypowym modelu roli kobiet i mężczyzn. ”

Tak brzmi oficjalny tekst konwencji, na stronie www.deon.pl , promującej bojkot konwencji wygląda on następująco - "wykorzeniania zwyczajów i tradycji opartych na stereotypowych rolach kobiet i mężczyzn", na stronie www.antyrodzinna.pl interpretowany w ten sposób - „Ponieważ zaś chodzi o gender, czyli płeć społeczno-kulturową, to bycie kobietą oznacza zachowywanie się w sposób uznany w danym społeczeństwie za charakterystyczny dla kobiet. Konwencja obiecuje więc nam, że przemoc zniknie, jeśli przestaniemy się zachowywać jak kobiety! ”

Doskonale obrazuje on sposób postrzegania teorii gender. Sama konwencja stwierdza jasno, że pod ochroną znajdują się kobiety kulturowo postrzegane jako słabsze, mniej wartościowe – to są właśnie te stereotypy do wyplenienia. Wykorzenieni musi nastąpić w obszarze ZWYCZAJÓW I TRADYCJI opartych na tych stereotypach – dla przykładu, zwyczaj obrzezania oparty jest na przekonaniu że kobieta moralnie i psychicznie jest słabsza od mężczyzny. Nie jest w stanie sama kierować swoim pożądaniem, decydować o sobie, jest słaba i „nieczysta”, potrzebuje „ochrony” ze strony „silnego i w pełni ukształtowanego mężczyzny”. Jest postrzegana jako gorsza istota, mniej rozwinięta, co jest w oczywisty sposób krzywdzące i przekłada się na przemoc fizyczną, psychiczną, ekonomiczną. Przeciwnicy konwencji uważają teorię gender za wrogą ideologię, zakładającą całkowitą anihilację stosunków społecznych. A przecież teoria naukowa, z samej definicji, nie zawiera pierwiastka wartościującego. Tak samo jak w tekście traktatu, nigdzie nie znajdziemy opinii że bycie kobietą to coś złego, że złe są tradycyjne role matki, gospodyni domowej, wyzwolonej singielki czy femme fatale. Przemoc wobec kobiet, sankcjonowana ich stereotypowym postrzeganiem jako gorszych, jest faktem. Zapobieganie przemocy to zespół działań mających na celu sprawienie, aby kobieta w każdej roli jaką dla siebie wybierze czuła się osobą pełnowartościową, a przede wszystkim – bezpieczną. Także w kręgu kultur europejskich kobiety jako płeć są dyskryminowane, chociaż jest to dyskryminacja która nie rzuca się w oczy. Wystarczy wspomnieć, w jakiej sytuacji znajdują się kobiety które nie wypełniają ról tradycyjnych – takie, które nie zdecydowały się posiadać dzieci, takie które dokonały legalnej aborcji, o odmiennej orientacji seksualnej, wyglądzie odbiegającym od powszechnego standardu kobiecości. Przykładem może być sprawa pacjentki doktora Chazana, o którym wspomniano już wcześniej. Jak upraszczając wyglądała ta sytuacja? Doktor odmawia pacjentce aborcji, do ta której ma prawo według polskiego prawa. Silny mężczyzna decyduje za słabą, niezdolną do „właściwej oceny moralnej” kobiety. Czy to nie brzmi znajomo? Kobieta zostaje wyklęta przez opinię publiczną (tą część o prawicowych poglądach) jako zła matka, kobieta, człowiek, ktoś bez duszy, serca i uczuć. Mężczyzna został wyniesionym na piedestał obrońcą życia, honoru i ludzkiej godności. Ta konkretna sprawa zyskała medialny rozgłos, podobnie jak przypadek Alicji Tysiąc, jednak nie są to odosobnione przypadki. To częsta praktyka, która powinna skłonić kobiety do pytania – dlaczego nie mam prawa decydować o sobie? Kto powinien zabezpieczyć moje prawa i w jaki sposób? Innym przypadkiem jest kwestia sterylizacji. W konwencji pojawia się tylko zapis, że do żadnych zabiegów regulujących płodność kobiety zmusić nie można. Jednak jeżeli kobieta taką wolę wyraża? Salpingektomia, czyli podwiązanie jajowodów jest w Polsce nielegalne, grozi za to wysoka odpowiedzialność karna. Dla porównania, wazaktomia – podwiązanie nasieniowodów, jest zabiegiem jak najbardziej legalnym, przeprowadzanym w każdym większym polskim mieście.
Z jakiego powodu mężczyzna ma pełne prawo decydować o swojej płodności, a kobieta nie?

Inne kontrowersje dotyczące konwencji to kwestia edukacji - „Podniesiono, że art. 14 Konwencji, zobowiązując Rzeczpospolitą do podejmowania w sferze edukacji szkolnej i poza szkolnej działań, które w poważny sposób naruszą najważniejsze spośród praw rodzicielskich, jakimi są, chronione przez art. 48 ust. 1 Konstytucji, jak również naruszają prawa rodziców do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami oraz do zapewnienia dzieciom wychowania i nauczania moralnego i religijnego zgodnie ze swoimi przekonaniami, co gwarantuje art. 53 ust. 3 Konstytucji.” Cytaty pochodzą ze strony deon.pl, która zawiera komentarz do złożonego przez PiS wniosku do Trybunału Konstytucyjnego zaskarżającą konwencję antyprzemocową.
W tym zakresie chodzi oczywiście o płeć kulturową. Wzbudziło to szczególnie silny sprzeciw, ponieważ dyskusja o konwencji zbiegała się w czasie z dyskusją o dokumencie wydanym przez World Health Organization, zawierającym standardy i wytyczne dla edukacji seksualnej w Europie. Standardy zakładały przekazywanie wiedzy na temat seksualności człowieka w formie i treści dostosowanej do naturalnego rozwoju dziecka; jednak poza funkcją i umiejscowieniem narządów płciowych podejmuje także tematykę odmiennych orientacji seksualnym, pojęcia tożsamości płciowej, masturbacji. Co jest w oczywisty sposób nie do przyjęcia dla reprezentantów prawej strony sceny politycznej. Powstała nawet strona wymierzona w dokument WHO – www.stop-seksualizacji.pl, na której można sprawdzić dlaczego standardy wychowania seksualnego to narzędzie szatana, tęczowej armii genderystów i pedofilów.
Cytat z wyżej wspomnianej strony -

Twoje dziecko poddawane przedwczesnej seksualizacji zostaje narażone na:
  • wpojenie matryc zachowań prowadzących do seksoholizmu w wieku dorosłym; Dzieje się to z powodu nadmiernego koncentrowania uwagi małych dzieci na seksie dorosłych i własnym ciele;
  • seksualność narcystyczną poprzez np. promowanie masturbacji i dezorientację co do tożsamości płciowej, poprzez epatowanie dziecka pojęciami związanymi z możliwością wyboru płci (płeć jest wg ideologii gender tzw. zjawiskiem kulturowym), a w konsekwencji na zaburzenia osobowości;
  • osłabienie zdolności budowania trwałych więzi i utrwalenie nowego modelu małżeństwa pozbawionego trwałości, co dzieje się poprzez przedstawianie rozpadu rodziny jako normy;
  • większą podatność na depresje;
  • utratę autorytetu rodziców;
  • utratę dzieciństwa.”
  • Seksualizacja jest zjawiskiem o szerokiej definicji, z założenia jest to jednokierunkowe postrzeganie świata przez pryzmat seksu, obdarcia człowieka z jego człowieczeństwa, uprzedmiotowienia. Jest zjawiskiem gruntownie przebadanym, wnioski są jednoznaczne - może zaburzyć znacząco rozwój dziecka, jego psychikę i umiejętności społeczne. Jednakże edukacja seksualna to nie seksualizacja! Program nauczania, także same standardy WHO jak i konwencja zakładają przeciwdziałanie takiemu zjawisku, przywrócenie godności roli kobiety w społeczeństwie (mężczyzn oczywiście to zjawisko również obejmuje, jednak dotychczas w nieco mniejszej skali), wpojenie że płciowość człowieka jest jednym z wielu, normalnym, naturalnym aspektem życia człowieka. Bez moralizowania, przekłamania, demonizacji czy gloryfikacji seksualności istoty ludzkiej. Ma również na celu szerzenie wiedzy na temat przestępstw na tle seksualnym – gwałtu, molestowania, wykorzystywania, prewencji oraz niesienia pomocy ofiarom, zapobiegania powtórnej wiktymizacji.
Inna kwestia, tutaj również cytat ze wspomnianej już strony - „podniesiono, że formułowany w art. 6 Konwencji, i powtórzony w szeregu kolejnych jej przepisów, nakaz kierowania się przez państwo ideologiczną "perspektywą gender", zobowiązuje Rzeczpospolitą do krzewienia określonego światopoglądu, naruszając tym samym zasadę bezstronności światopoglądowej władz publicznych, którą gwarantuje art. 25 ust. 2 Konstytucji”.
W kwestii edukacji jest to trudna sprawa do rozstrzygnięcia – czy włączenie pojęcia płci kulturowej w kontekście przemocy wobec kobiet jest agitacją ideologiczną? Nauczanie jest formą kształtowania światopoglądu, jednakże czy nawiązując do tego przypadku, przeciwnicy teorii ewolucji powinni zaskarżyć polskie szkolnictwo za ideologiczną propagandę? Jeżeli przedstawiciele Kościoła Katolickiego protestują wobec powszechnej, państwowej treści nauczania, która jest niezgodna z doktryną, to czy nie jest to „naruszanie zasady bezstronności światopoglądowej władz publicznych, którą gwarantuje art. 25 ust. 2 Konstytucji”?

Inne zarzuty wobec konwencji są mniej konkretne – dotyczą „enigmatyczności” zapisów, pomimo tego że sam tekst konwencji ściśle wymienia obowiązki krajów ratyfikujących, uznawana jest za „kolejny sposób na okradanie obywateli”, ponadto w dodatkowym dokumencie wydanym do traktatu pojawia się stwierdzenie, że pod ochroną znajdują się również osoby homoseksulane, transpłciowe, transsekualne. Jako komentarz, cytat ze strony pch24.pl :
Dokument ten ma ponoć chronić kobiety, ale dołączony do niej oficjalny raport wyjaśniający zachęca do ochrony homoseksualistów i transseksualistów. Płeć nie jest w Konwencji płcią, ale „rodzajem” (gender), dlatego jako kobietę będzie ona traktowała brodatego faceta, wystarczy tylko, że użyje on szminki i wciśnie się w sukienkę”. Czyli wracając do początku, polska szkoła gender.


Konwencja Rady Europy w sprawie zapobiegania i zwalczania przemocy wobec kobiet i przemocy domowej jest dokumentem bardzo potrzebnym. Trafiając na grunt polskiej dyskusji o gender ujawniła, jak bardzo potrzebnym. Prawicowe media rozpoczęły karuzelę oszczerstw, odkrywając nie tylko nowe oblicze nauki, tworząc „ideologię gender” w całej jej wspaniałości, ale także dziką nienawiść, strach wobec odmienności, potęgę stereotypu i wzgardę wobec drugiego człowieka.

W dyskusji oczywiście pojawiały się głosy racjonalne, próbujące wytłumaczyć, wyprostować, uświadomić opinię publiczną jak bardzo są okłamywani, nawołujące do niepoddawania się tak prostej manipulacji – zagłuszane krzykiem, biciem piany. Niestety taki mamy klimat, w którym człowiek pokroju doktora Chazana jest bohaterem, ziejący nienawiścią do homoseksualistów ks. Oko jeździ po Polsce z cyklem wykładów o gender, a zgwałcona kobieta jest sama sobie winna. Jeden z podniesionych głosów postuluje, że w Polsce godności kobiety strzeże od wieków tradycja chrześcijańską, że nie ma w niej wpisanej pogardy i przemocy. Skąd więc tyle agresji, cierpienia, przelanej krwi? Konwencja to tylko dokument, my potrzebujemy diametralnej zmiany myślenia. To jeden krok w stronę normalności, pomimo zalewu prawicowego szaleństwa.

środa, 25 września 2013

W imię...czego?

Zapomniane przez boga i ludzi miasteczko, prawdziwe Nowhere; hermetyczna, katolicka społeczność, niewielki ośrodek resocjalizacyjny dla chłopców z zakładów poprawczych. Siermiężna, typowo polska mentalność, kultura, język - kurwa mać, kiełbasa z ogniska, papierosy i wódka ze szklanki. W tym sielskim otoczeniu rodzi się miłość - opiekuna do podopiecznego. Miłość która ma pokonać przeciwności losu, być odtrutką na całe zło tego świata objawiające się w Człowieku - ubóstwo, samotność, brak perspektyw, alkoholizm, depresja, skłonność do agresji, konflikty z prawem. Historia jakich wiele, powielana tysiące razy od setek lat.

Jednak aby nie było nudno, warto wprowadzić pewne urozmaicenie - jakby nie było, historia o gejowskiej miłości milionów polaków do kina nie ściągnie. A gdyby tak...jednego z nich uczynić księdzem? Bingo!




Szumowska o swoim filmie mówi - "nic skandalicznego w tym filmie nie znajdziecie". Ostre sceny homoseksualnej miłości, nagość, stek przekleństw, młodzież pijąca alkohol pod sklepem - to może szokować. Podobnie jak obraz sfrustrowanej seksualnie młodej kobiety, której przyszło żyć w warunkach nie dla niej stworzonych. Jednakże główną osią filmu jest pozostaje przecież postać księdza; czy kogokolwiek jeszcze szokuje fakt, że ksiądz to...człowiek? Że wraz z przyjęciem święceń kapłańskich nie znika w magiczny sposób brzemię jego człowieczeństwa?

Ludzka namiętność to potężna, nieokiełznana siła, jeszcze silniejsze od niej okazuje się być pragnienie bycia z drugim człowiekiem. Tylko człowiek mógł wymyślić tak nieracjonalny scenariusz - odseparuj jedostkę od innych, każ jej żyć w świecie imaginacji, psychotycznych wyobrażeń o "bogu" ; następnie skazuj go na potępienie, kiedy czysto ludzka strona jego istnienia przejmie kontrolę nad jego życiem. Kiedy tłumione pożądanie, poczucie samotności, frustracja i niespełnienie w bezładny, niekontrolowany sposób znajdzie ujście w upadku - fizycznym i moralnym.Pamiętając przy tym że definicja upadku również jest subiektywną kwestią, dopisaną do konwencji ludzkiej moralności.

Historia bardzo oszczędna w dialogach, opowiedziana mocnym, dosadnym kadrem - scena w kukurydzy czy taniec z Benedyktem XVI zapadają głęboko w pamięć. Muzyka wprowadzona,zdawać by się mogło, na zasadzie eklektyzmu - tradycyjnemu pochodowi w Boże Ciało towarzyszy utwór
Band Of Horses - The Funeral, muzyki wybitnie współczesnej,emocjonalnej, dekadenckiej, symbolicznej.

 Niemożliwością jest protekcjonalne opisanie fabuły tego filmu - wielowątkowość, symboliczny wymiar, umiejscowienie gdzieś na końcu świata, tworzy z płaskiej fabuły narrację którą warto obejrzeć - stawia pytania, piętrzy wątpliwości, pozostawia miejsce dla własnej interpretacji. Od sceny kuszenia Adama przez Ewę, poprzez pietę w wodzie, wspomniany wcześniej taniec z Benedyktem, po hollywodzki pocałunek w deszczu - cały przekrój możliwych uzasadnień i moralnych usprawiedliwień dla wątpliwej i kruchej ludzkiej moralności.  Stworzonej i restrykcyjnie przestrzeganej...no właśnie, w imię czego?




niedziela, 22 września 2013

Google, kochamy Cię!

Mniej poważnie, co myśli o nas, ludziach, Google?;)




Podpowiedzi są tworzone na podstawie częstotliwości wpisywanych fraz; wynika z tego, że typowy użytkownik google to nietolerancyjny debil i idiota ;) Wśród takich osobowości faktycznie, inteligencja to przekleństwo.


Ciekawostka: po wpisaniu w wyszukiwarkę "mężczyźni to..." pojawia się to co widać na ps wyżej; po wpisaniu kobiety to... w mojej wyszukiwarce nie wyświetla się nic. Czysty seksizm?


Weganizm

Weganizm to wiara w to, że człowiek może żyć, nie krzywdząc innych istot w jakikolwiek sposób. Wyklucza z diety nie tylko mięso, ale także jajka, mleko, miód, żelatynę. Weganie protestują przeciwko wykorzystywaniu zwierząt, przeciwko zabijaniu ich dla futra, skóry, kłów, płetw (zdziwilibyście się, dla jakich powodów ludzie zabijają zwierzęta - odsyłam do hasła : zupa z płetwy rekina). Pragną aby zwierzęta nie musiały męczyć się więcej cyrkach, zoo, na rodeo, w laboratoriach kosmetycznych, pseudo-hodowlach, delfinariach i innych formach niewoli.

 Te hasła w większości podzielane są także przez wegetarian; różnią się tym od wegan, że wierzą w to że człowiek może współpracować ze zwierzętami, oboje mogą czerpać zyski ze współpracy. Nie widzę niczego złego w jedzeniu jajek, jeżeli kura traktowana jest jak wolne, wymagające szacunku stworzenie. Jajka które jem w większości pochodzą ze wsi niedaleko mojego miejsca zamieszkania; każdy zna ten obrazek - kury i koguty biegające po podwórku, budzące pianiem domowników nad ranem, domagające się swojej porcji ziarna od gospodyni ;) Znoszące zdrowe, dorodne jajka. To nie jest zamierzchła przeszłość, istnieją nadal takie miejsca. Podobnie z mlekiem, znów obrazek z polskiej wsi - zdrowa, zadbana krowa, schodząca wieczorem z pastwiska, obok jej nowo narodzone cielę. Wieczorne karmienie maleństwa, dojenie. I ciepłe, świeże mleko prosto od krowy. Cóż w tym złego?

System. To jest właśnie ten powód. Formy hodowli przemysłowej. Stłoczone w klatkach kury, masowe zabijanie kurcząt płci męskiej. Kiedyś już o tym pisałam; w dużym uproszczeniu - istnieją dwa "rodzaje" kurczaków - nioski i brojlery. Nioski znoszą jajka, brojlery hoduje się dla mięsa. U brojlerów płeć nie ma znaczenia, u niosek - tylko samice znoszą jajka. Po wykluciu niosek kurczęta płci męskiej są oddzielane, następnie mielone żywcem, gazowane, duszone, wyrzucane na śmietnik. Miliony zwierząt w skali roku. Są nieprzydatne w przemyśle mięsnym, dorosłe nioski niezdolne do znoszenia jajek są zabijane i przeznaczane na karmę dla zwierząt.

Z mlekiem jest podobnie. Tysiące krów zamkniętych w hangarze, sztucznie zapładnianych, oddzielanych od razu po porodzie od cieląt (zwykle zabijane), poranione, nafaszerowane antybiotykami, eksploatowane ponad miarę - wszystko w imię WYDAJNOŚCI.

System istnieje po to, aby zaspokoić rosnący popyt, dać konsumentowi produkt w dowolnej ilości i w niskiej cenie.

Weganie wybrali opcję ekstremalną - rezygnują z tych produktów, aby nie wspierać takiego procederu.

Wegetarianie zdecydowali inaczej - nie rezygnują, ale wspierają takie miejsce, co do których mają pewność że zwierzęta tam żyjące nie są katowane i wykorzystywane.

To krótki wstęp do przedstawienia, w jednym obrazku, jak wygląda narracja dotycząca wegenizmu w mediach i szeroko pojętym społeczeństwie:

Wnioski wyciągnijcie sami, ja tylko powtórzę po raz kolejny - nie znasz, nie rozumiesz - nie oceniaj, nie atakuj.

Adres strony z której skopiowałam grafikę w prawym dolnym rogu.


czwartek, 12 września 2013

Wegetariańska odyseja

Miało być o rewelacyjnym filmie który dziś widziałam, niestety... Kolejna przeczytana dyskusja w internecie, kolejny spadek wiary w ludzi. Tak, znowu będzie o jedzeniu mięsa.

Komentarze autentyczne, cytaty kopiuj-wklej, autora nie podaje, nie będę idiotów na własnym blogu rozsławiać.
 

1. "Wegetarianizm nie ma nic do szacunku dla zwierząt"
 
Zależy od intencji. Ja traktuję wegetarianizm jako wyraz najwyższego szacunku do zwierząt. Deklarowanie miłości do zwierząt i jednoczesne jedzenie ich zwłok na obiad to moim zdaniem wyraz czystej hipokryzji.


2. "Czy lew jest potworem bo zabija gazele? Czy pająk jest potworem bo zabija muchę?"

 
Lew musi jeść mięso. W przeciwieństwie do człowieka, nie przeżyje na diecie roślinnej, ponieważ jest mięsożercą. Lew nie zabija dla zabawy, przyjemności, nie zabija kiedy nie jest głodny. Nie zabija kiedy tego nie potrzebuje. Człowiek jest wszystkożercą (omnivore), bez problemu może uzyskać wszystkie składniki potrzebne do prawidłowego funkcjonowania organizmu stosując dietę roślinną. I nie, nie będzie zasuszoną anemiczną roślinką. Istnieją kulturyści stosujący restrykcyjną dietę wegańską (!), cieszący się doskonałym zdrowiem i wynikami w sporcie. Nie musimy zabijać, aby przeżyć. Jest różnica?
 

3. "Jedzenie zwierząt? To nie jest brak szacunku. Takie zwierze zostaje włączone do biomasy dużo ważniejszej i lepszej istoty."
 
Sięgnę po ekstremalny przykład, takie najłatwiej zapadają w pamięć. Naziści również uważali się za istoty ważniejsze i lepsze, za rasę panów. Uważali mordowanie ludzi i używanie ich ciał do produkcji mydła za całkowicie normalne. Naturalne, usankcjonowane prawami natury i prawami postępu. "Czysta, nieskrępowana biologia". 


Nie lubię określeń takich jak "Animal Holocaust", razi mnie porównanie hodowli przemysłowej i ludobójstwa, pomimo mojej ogromnej miłości do zwierząt - to porównanie nie jest adekwatne. Jest po prostu niestosowne. Jednakże, chciałam zasygnalizować pewien problem - osobistą hierarchię wartości, aksjologiczny relatywizm. Tak jak naziści uznają niższość mniejszości etnicznych, tak ludzie uznali za oczywistą niższość zwierząt. Ale "człowiek jako pan wszelkiego istnienia" to nie prawo natury, to nasze subiektywne, mocno zinternalizowane przekonanie. Władza, panowanie nie zasadza się na przemocy. Mam władze tylko nad tym, kto akceptuje swoją podrzędność wobec mnie. Panuję tylko nad tym, kto dobrowolnie oddaje się w moje władanie i uznaje moją wyższość.
Następnym razem kiedy stwierdzisz że twoja władza nad zwierzętami jest usankcjonowana prawami natury, poznaj krowę z której zamierzasz zrobić szynkę; wytłumacz tej krowie że odbierzesz jej życie po to aby ją zjeść. Zjesz ją nie dlatego, że tego potrzebujesz; zrobisz to dlatego, że sprawi Ci to przyjemność.
Podejrzewam że gdyby krowa zrozumiała Twój przekaz, nie nadstawiła by szyi widząc nóż, nie okazała by uległości wobec twojej człowieczej wielkości i wszechwiedzy. Skończyłbyś po chwili martwy, pod jej kopytami, nędzna pozostałość niegdyś jaśniejącego egocentryzmu. I to byłby najwyższy wyraz panowania człowieka nad wszelkim stworzeniem


4. "Jednym z elementów różnorakich kontroli i testów jakości jest właśnie humanitarne przechowywanie zwierząt przeznaczonych na rzeź. Muszą być trzymane w humanitarnych warunkach. Także ze względu na jakość mięsa. I nie, zwierzęta nie odczuwają tak jak ludzie. Tak, źle traktowane cierpią, ale krówka która trafi an Twój talerz nie jest źle traktowana. Ba, ma znacznie lepsze warunki niż wiele, wiele zwierząt na wolności."

 
Zwierząt się nie przechowuje, przechowuje się towar w magazynie. Muszą, naprawdę? A czym są te humanitarne warunki, jak wyglądają? Sposób niewolenia zwierząt to temat rzeka, zainteresowanych odsyłam do stosownej literatury. Jako argument, jeden wycinek z tej humanitarnej idylli - pracownicy kurzych ferm, hodowli brojlerów (przeznaczone na rzeź, te znoszące jajka to nioski) przed wejściem na hale wkładają maski gazowe. Dlaczego?


Brojlery są zabijane po upływie około 8 tygodni; trzymane są często na betonie, bez ściółki. Takie pomieszczenia sprzątane są przeważnie po wywiezieniu zwierząt do ubojni, przed przyjęciem nowych z wylęgarni (może to być nawet 50 tysięcy piskląt stłoczonych w długim budynku bez okien, sztucznie oświetlanym). Takie warunki powodują niewyobrażalne wręcz nagromadzenie toksycznych substancji, w tym amoniaku. Odór jest porażający, dosłownie. Może spowodować podrażnienia skóry, wyżreć błony śluzowe, uszkodzić układ oddechowy człowieka. Zwierzęta trzymane w takich warunkach są poranione, poparzone, nie mają dokąd uciec przed trującymi wyziewami z nieczystości. Stanie na nogach sprawia im zbyt wiele bólu, kładą się wtedy, kucają, całe skurczone i zapadnięte w siebie. Muszą zostać zabite, ponieważ nie mogąc się poruszać, nie mogą także jeść; w krótkim czasie umarły by z głodu. 


To że zwierze nie jest w stanie przekazać nam swoich emocji w zrozumiały dla nas sposób, nie oznacza że ich nie odczuwa. Brojlery żyją w takim niewyobrażalnym stresie i cierpieniu, że atakują siebie nawzajem; wyrywają sobie pióra, wyszarpują (wydziobują?) kawałki ciała, zjadają się żywcem. Podobnie świnie, odgryzają sobie uszy i ogony. Taka skala agresji nie jest spotykana w przyrodzie, dopiero nieludzkie warunki wyzwalają przemoc i okrucieństwo. I wmawiajcie sobie dalej, że przecież zwierzęta nic nie czują, jest im to obojętne w jakich warunkach żyją...
Inspekcje, kontrole?
Prosty przykład - z szacunków wynika, że w 2011 r. mięso z uboju rytualnego stanowiło 30 proc. całego eksportu polskiej wołowiny. Ja się pytam, jakim cudem, skoro ubój rytualny jest nielegalną praktyką od 2002 r.? I ustawę z 1997 r. o stosunku państwa do gmin wyznaniowych żydowskich nie jest tutaj argumentem, stanowi tylko o umożliwieniu dostępu do tego typu żywności gmin wyznaniowych, na jej własne potrzeby. Nie na eksport.


Do czego dążę? Pieczę nad hodowlą, ubojem i jakością mięsa sprawuje Państwowa Inspekcja Weterynaryjna. Jak wierzyć w rzetelną pracę instytucji, która przymyka oczy na jawne pogwałcenie prawa? Jeżeli ubój rytualny jest nielegalny, dlaczego nie zamykała takich rzeźni, nie nakładała grzywien, nie kontrolowała? Dlaczego wystawiała certyfikaty jakości dla mięsa, o którym wiadomo było że pochodzi z uboju rytualnego? I na koniec, dlaczego nie reaguje na zgłoszenia tego typu procederu? A listów wysyłanych przez aktywistów było co niemiara, odpowiedzią PIW było co najwyżej "przyjrzenie się sprawie". Jaką wartość ma dla was certyfikat jakości produktu spożywczego instytucji, która nie reaguje na zgłoszenie przestępstwa, udokumentowanego, ponawianego wielokrotnie? Możemy sobie tylko wyobrazić jak wygląda praca tej instytucji w innych aspektach. 

Zapomniałam dodać - kontrole są przeprowadzane po wcześniejszym powiadomieniu firmy.
 

5. "Humanitarne zabicie oznacza zabicie bez zadawania niepotrzebnego bólu."
 
Zabijanie bez zadawania niepotrzebnego bólu to po prostu zabijanie. Odebranie życia poprzedzone pastwieniem się, znęcaniem, to zabijanie ze szczególnym okrucieństwem.
Humanitarny ubój?
Zabijanie brojlerów wygląda jak taśmowa produkcja, właściwie - to nią jest. Kurczaki łapane są za nogi, po klika w jednej dłoni, wieszane nad taśmą, głową w dół. Taśmociąg się przesuwa, zanurzając ich głowy w wodzie pod napięciem, co powinno je ogłuszyć. Napięcie nie może być zbyt duże, kurczak musi być żywy kiedy trafi pod nóż. W wyniku niskiego napięcia wiele zwierząt pozostaje nie tylko żywych, ale również w pełni przytomnych; niektóre zdążyły też odchylić głowę przed zanurzeniem w rynnie. Żywcem zostaje pocięty nożami, które powinny u bezwładnego ptaka przeciąć szyję. Krwawiące, przerażone, odczuwające niewyobrażalny ból zostają wrzucone do wrzątku.
Cały proces jest zmechanizowany, nie nadzorują go ludzie; w ten sposób ginie co roku kilka milionów zwierząt. Przy uboju bydła, świń, królików dochodzi do podobnych sytuacji, nagminnie.Krowy ogłuszane są za pomocą specjalnego pistoletu, który powinien zniszczyć rdzeń mózgu i zablokować percepcję (w tym odczuwanie bólu)

. Jeżeli pracownik zrobi to źle, sprzęt się zepsuje, zwierze czeka wybudzenie, podcięcie gardła - aby spuścić około 18-20 litrów krwi oraz obdarcie ze skóry.
Na koniec dodam, że w chińskiej mentalności i preferencjach konsumentów utarło się przekonanie, że im więcej cierpienia i stresu zazna zwierze przed śmiercią, tym smaczniejsze będzie jego mięso. Katownie, obdzieranie ze skóry, przypalanie żywcem to powszechna praktyka.

To tyle na temat humanitarnego zabijania, bez zadawania niepotrzebnego bólu. 

6. "Oh nie świat jest taki brzydki.. Oczywiście nie ma w waszych kobiecych słowach ani grama hipokryzji i nie używacie do makeup'u niczego co było testowane na zwierzętach, mydła posiadającego tłuszcze zwierzęce, no i w szafie też nie macie niczego skórzanego.. czcza gadanina ludzi uważających że są bez winy."

 
Wegetarianie, weganie nie uważają się za ludzi bez winy. Wręcz przeciwnie, po stokroć odczuwają zaniedbania Człowieka względem zwierząt. I walczą o to żeby ten stan zmienić, aby Człowiek szanował życie. Nie tylko swoje. 

Nie jem mięsa, nie kupuje skórzanych rzeczy, nie używam kosmetyków testowanych na zwierzętach ani zawierających składniki pochodzenia zwierzęcego, nie noszę zamszu, torebki z aligatora ani króliczego futerka. To legitymizuje lepiej moje prawo do mówieniu o cierpieniu zwierząt, niż samo tylko współczucie dla ich losu?

7. "Na szczęście natura obdarzyła człowieka dość dobrze działającym mózgiem dzięki czemu jest na tyle sprytny że sam hoduje sobie pożywienie. Te wasze wege propagandy przynoszą tylko odwrotny skutek, chcecie czy nie, ludzie będą jeść mięso."


Niestety nie obdarzyła nas takim samym poziomem empatii. Nie przeszkadzają mi ludzie jedzący mięso, już kiedyś o tym wspominałam. Przeszkadzają mi ludzie atakujący wegetarian i wypowiadający się na temat na który nie mają żadnej, absolutnie żadnej wiedzy. I nie czują potrzeby dokształcenia się w temacie dyskusji. 

Argument o podnoszeniu polemiki bez najmniejszej znajomości tematu odnosi się nie tylko do osób atakujących wegetarian. Do obrońców również. Pseudo-wegetarianie jedzący ryby, dziewczynki które uważają że człowiek to istota roślinożerna, fanatycy atakujących rodzinę i znajomych za zjedzenie kanapki z szynką - to kompromituje, tworzy negatywny obraz, implikuje niewybredne ataki na nas wszystkich. Pierwsze zdobądźmy gruntowną wiedzę, rozeznanie w temacie, później stwórzmy własną opinię i światopogląd. Dopiero później przyjdzie czas na lansowanie swoich racji na forum publicznym.
 "Wege propaganda", czymkolwiek jest, ma na celu zwrócenie uwagi na problematykę poruszaną przeze mnie w tym poście. Niektórym da to do myślenia, niektórym nie. Refleksja nad swoim zachowaniem, uświadomienie sobie automatyzmów może pomóc w określeniu swojej tożsamości, kształceniu charakteru. Wegetarianizm kształtuje charakter, uczy współczucia, wyrzeczenia się hedonistycznych pragnień w imię wyższej idei; a przede wszystkim kształci umiejętność obrony własnego światopoglądu. Nonkonformistyczna postawa pozwala przeciwstawić się społecznej presji, przetasować swoje aksjologiczne dogmaty, dostrzec hipokryzję i zniewolenie w jakie spycha człowieka konformizm. Rozszerza horyzont, motywuje do poszukiwania wiedzy.

Chciałabym wierzyć w to że wegetarianie i ludzie jedzący mięso mogą żyć bez toczenia ideologicznych wojen na kalekie argumenty, bez agresji we wzajemnym zachowaniu, z dojrzałym podejściem, dążącym do zrozumienia drugiego człowieka i jego intencji, nie bezmyślnego ataku. Ale odwieczne mechanizmy grupowe są nieubłagane; wyłamujesz się z grupy, kontestujesz zastany porządek - zjedzą Cię żywcem.
 


"W rzeźni jak to w rzeźni
Czas wątpliwości szybko mija
Nie ma miejsca na myślenie
Bo tu się nie myśli, tylko zabija."
~~Dezerter





środa, 28 sierpnia 2013

Justyna Klimasara, Lwica Lewicy?

Królowej ostatnich dni nie muszę chyba przedstawiać? Po szybkim rekonesansie, przejrzeniu wiadomości i profilu delikwentki na fb mam niezwykle ambiwalentne uczucia. Teoretycznie taki wygląd jaki reprezentuje moja imienniczka w polityce nie budzi ani zaufania, ani szacunku - "długość spódnicy adekwatna do inteligencji", "walcząca cyckami" itd, mimo wszystko - internetowi myśliciele, obrońcy wolności, równości i braterstwa, jak uważacie, w jaki sposób o waszej inteligencji i wartościach moralnych świadczy ocenianie kobiety po wyglądzie? No właśnie. Lokata gdzieś w okolicach ameby, gratuluje.





 Czytelnicy którym udało się oderwać wzrok od dorodnego biustu mieli przyjemność zapoznać się z tymi niematerialnymi świadectwami jej żywota, w postaci wpisów:

"Jaruzelski ocalił setki istnień",

"Żołnierze Wyklęci to zdrajcy i bandyci",

 "Cieszę się, że sąd uniewinnił Czesława Kiszczaka za wydarzenia z kopalni Wujek z 81 r."

"Tęsknię za PRLem"

i dalej w tej konwencji.

Dlaczego mam mieszane odczucia? Podoba mi się aktywność na scenie społecznej, zaangażowanie w politykę w tak młodym wieku. Bardzo cenię sobie ludzi którzy od początku do końca mają na siebie pomysł, konkretną wizję, plan do zrealizowania. Ale...no właśnie. Zaczynanie politycznej kariery, w zasadzie - medialnej kariery, co w dzisiejszych czasach zlało w się jedną formę "bycia politykiem", od tak kontrowersyjnych wypowiedzi jest błędem. Nie siląc się na głębokie przemyślenia - młodość ma to od siebie, że jest niestała. Nie trwa długo przy obranych sztandarach. Zmienia się, kształtuje, dorasta. W przyszłości, nawet przy doskonałym programie partyjnym, wiedzy, wykształceniu, aparycji, doświadczeniu, te słowa, nieprzemyślane, lub może nie dość dokładnie zweryfikowane, będą jej przekleństwem. Wypowiedzi które przyniosą jej sławę i rozgłos, co przekłada się przecież na poparcie, ukształtują jej wizerunek na całe życie.   Szczególnie w tym kraju, gdzie nie liczy się to kim jesteś i co sobą reprezentujesz. W którym człowiek nie ma władzy rozporządzania własnym życiem i sumieniem, nie jest nadrzędną jednostką, odpowiedzialną za swoje życiowe wybory, z zagwarantowaną swobodą myślenia i wypowiedzi. Zdolną do żalu za błędy, pokuty, redefinicji swoich postaw. Nie. Jest więźniem swojego pochodzenia i swoich często przypadkowych potknięć, wypalonych niczym hańbiące piętno na jego lewackim/komunistycznym/sowieckim/skrytoniemieckim/jakimkolwiek, ale niewłaściwym - czole.  Polacy od polityków i osób publicznych, postaci historycznych wymagają krystalicznego życiorysu. Poprzez najmniejsza rysę, skazę, którą zresztą często jest po prostu bycie człowiekiem i człowiekowi przynależne zachowania, potrafią z herosa zrobić zdrajcę, utopić szlachetnego człowieka w nienawiści, zmieszać z błotem. Strącić bohatera z piedestału.

 W skrócie - miałeś dziadka komunistę, spłoń. Wspomniałeś w młodości że Jaruzelski był bohaterem? Idź się utopić. Byle nie w absolutnie Polskiej Wiśle, bo jako polak nieprawdziwy, na taki zaszczyt nie zasługujesz.

Kocham Cię, Polsko.







poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Lunita

Informacja w prasie - pokaz filmowy w Lunicie, zbieramy się, idziemy. Wyświetlany film to "Pamiętnik" w reżyserii Cassavetesa, zrealizowany na podstawie bestsellerowej powieści. Powinnam wzmóc czujność widząc już samo nazwisko autora (Sparks), jednak nie, jakoś nie wzbudziło to moich podejrzeń. Niestety.

Jeżeli to jest bestseller, to ja tracę wiarę w ludzkość...Chociaż, może książka jest lepsza niż film?

Nie, nie czytałam. Trzymam się z daleka od tego typu wysokiej literatury.
Dobra, tak poważnie - do cholery, kto czyta takie książki?!



Nie będę się bawić w metafory, dawno nie widziałam tak koszmarnego filmu. Opowieść prosta jak budowa cepa, tandetna, przewidywalna do bólu. Gra aktorska w tym arcydziele to po prostu dramat - gdybym miała wśród swoich znajomych kobietę zachowującą się jak odtwórczyni głównej roli, apelowałabym o natychmiastową interwencję i dostarczenie delikwentki do placówki zdrowia psychicznego. W szczelnie zawiązanym kaftanie. Te grymasy, te chichoty, głupkowate uśmieszki,  silenie się na stworzenie obrazu beztroskiej, niewinnej, wdzięcznej nimfy... Dodatkową atrakcją były popisy Ryana Goslinga, pseudonim Drewniana Twarz. Tylko dla ludzi o mocnych nerwach.


Cassavetesa
Cassavetesa
Cassavetesa