czwartek, 12 września 2013

Wegetariańska odyseja

Miało być o rewelacyjnym filmie który dziś widziałam, niestety... Kolejna przeczytana dyskusja w internecie, kolejny spadek wiary w ludzi. Tak, znowu będzie o jedzeniu mięsa.

Komentarze autentyczne, cytaty kopiuj-wklej, autora nie podaje, nie będę idiotów na własnym blogu rozsławiać.
 

1. "Wegetarianizm nie ma nic do szacunku dla zwierząt"
 
Zależy od intencji. Ja traktuję wegetarianizm jako wyraz najwyższego szacunku do zwierząt. Deklarowanie miłości do zwierząt i jednoczesne jedzenie ich zwłok na obiad to moim zdaniem wyraz czystej hipokryzji.


2. "Czy lew jest potworem bo zabija gazele? Czy pająk jest potworem bo zabija muchę?"

 
Lew musi jeść mięso. W przeciwieństwie do człowieka, nie przeżyje na diecie roślinnej, ponieważ jest mięsożercą. Lew nie zabija dla zabawy, przyjemności, nie zabija kiedy nie jest głodny. Nie zabija kiedy tego nie potrzebuje. Człowiek jest wszystkożercą (omnivore), bez problemu może uzyskać wszystkie składniki potrzebne do prawidłowego funkcjonowania organizmu stosując dietę roślinną. I nie, nie będzie zasuszoną anemiczną roślinką. Istnieją kulturyści stosujący restrykcyjną dietę wegańską (!), cieszący się doskonałym zdrowiem i wynikami w sporcie. Nie musimy zabijać, aby przeżyć. Jest różnica?
 

3. "Jedzenie zwierząt? To nie jest brak szacunku. Takie zwierze zostaje włączone do biomasy dużo ważniejszej i lepszej istoty."
 
Sięgnę po ekstremalny przykład, takie najłatwiej zapadają w pamięć. Naziści również uważali się za istoty ważniejsze i lepsze, za rasę panów. Uważali mordowanie ludzi i używanie ich ciał do produkcji mydła za całkowicie normalne. Naturalne, usankcjonowane prawami natury i prawami postępu. "Czysta, nieskrępowana biologia". 


Nie lubię określeń takich jak "Animal Holocaust", razi mnie porównanie hodowli przemysłowej i ludobójstwa, pomimo mojej ogromnej miłości do zwierząt - to porównanie nie jest adekwatne. Jest po prostu niestosowne. Jednakże, chciałam zasygnalizować pewien problem - osobistą hierarchię wartości, aksjologiczny relatywizm. Tak jak naziści uznają niższość mniejszości etnicznych, tak ludzie uznali za oczywistą niższość zwierząt. Ale "człowiek jako pan wszelkiego istnienia" to nie prawo natury, to nasze subiektywne, mocno zinternalizowane przekonanie. Władza, panowanie nie zasadza się na przemocy. Mam władze tylko nad tym, kto akceptuje swoją podrzędność wobec mnie. Panuję tylko nad tym, kto dobrowolnie oddaje się w moje władanie i uznaje moją wyższość.
Następnym razem kiedy stwierdzisz że twoja władza nad zwierzętami jest usankcjonowana prawami natury, poznaj krowę z której zamierzasz zrobić szynkę; wytłumacz tej krowie że odbierzesz jej życie po to aby ją zjeść. Zjesz ją nie dlatego, że tego potrzebujesz; zrobisz to dlatego, że sprawi Ci to przyjemność.
Podejrzewam że gdyby krowa zrozumiała Twój przekaz, nie nadstawiła by szyi widząc nóż, nie okazała by uległości wobec twojej człowieczej wielkości i wszechwiedzy. Skończyłbyś po chwili martwy, pod jej kopytami, nędzna pozostałość niegdyś jaśniejącego egocentryzmu. I to byłby najwyższy wyraz panowania człowieka nad wszelkim stworzeniem


4. "Jednym z elementów różnorakich kontroli i testów jakości jest właśnie humanitarne przechowywanie zwierząt przeznaczonych na rzeź. Muszą być trzymane w humanitarnych warunkach. Także ze względu na jakość mięsa. I nie, zwierzęta nie odczuwają tak jak ludzie. Tak, źle traktowane cierpią, ale krówka która trafi an Twój talerz nie jest źle traktowana. Ba, ma znacznie lepsze warunki niż wiele, wiele zwierząt na wolności."

 
Zwierząt się nie przechowuje, przechowuje się towar w magazynie. Muszą, naprawdę? A czym są te humanitarne warunki, jak wyglądają? Sposób niewolenia zwierząt to temat rzeka, zainteresowanych odsyłam do stosownej literatury. Jako argument, jeden wycinek z tej humanitarnej idylli - pracownicy kurzych ferm, hodowli brojlerów (przeznaczone na rzeź, te znoszące jajka to nioski) przed wejściem na hale wkładają maski gazowe. Dlaczego?


Brojlery są zabijane po upływie około 8 tygodni; trzymane są często na betonie, bez ściółki. Takie pomieszczenia sprzątane są przeważnie po wywiezieniu zwierząt do ubojni, przed przyjęciem nowych z wylęgarni (może to być nawet 50 tysięcy piskląt stłoczonych w długim budynku bez okien, sztucznie oświetlanym). Takie warunki powodują niewyobrażalne wręcz nagromadzenie toksycznych substancji, w tym amoniaku. Odór jest porażający, dosłownie. Może spowodować podrażnienia skóry, wyżreć błony śluzowe, uszkodzić układ oddechowy człowieka. Zwierzęta trzymane w takich warunkach są poranione, poparzone, nie mają dokąd uciec przed trującymi wyziewami z nieczystości. Stanie na nogach sprawia im zbyt wiele bólu, kładą się wtedy, kucają, całe skurczone i zapadnięte w siebie. Muszą zostać zabite, ponieważ nie mogąc się poruszać, nie mogą także jeść; w krótkim czasie umarły by z głodu. 


To że zwierze nie jest w stanie przekazać nam swoich emocji w zrozumiały dla nas sposób, nie oznacza że ich nie odczuwa. Brojlery żyją w takim niewyobrażalnym stresie i cierpieniu, że atakują siebie nawzajem; wyrywają sobie pióra, wyszarpują (wydziobują?) kawałki ciała, zjadają się żywcem. Podobnie świnie, odgryzają sobie uszy i ogony. Taka skala agresji nie jest spotykana w przyrodzie, dopiero nieludzkie warunki wyzwalają przemoc i okrucieństwo. I wmawiajcie sobie dalej, że przecież zwierzęta nic nie czują, jest im to obojętne w jakich warunkach żyją...
Inspekcje, kontrole?
Prosty przykład - z szacunków wynika, że w 2011 r. mięso z uboju rytualnego stanowiło 30 proc. całego eksportu polskiej wołowiny. Ja się pytam, jakim cudem, skoro ubój rytualny jest nielegalną praktyką od 2002 r.? I ustawę z 1997 r. o stosunku państwa do gmin wyznaniowych żydowskich nie jest tutaj argumentem, stanowi tylko o umożliwieniu dostępu do tego typu żywności gmin wyznaniowych, na jej własne potrzeby. Nie na eksport.


Do czego dążę? Pieczę nad hodowlą, ubojem i jakością mięsa sprawuje Państwowa Inspekcja Weterynaryjna. Jak wierzyć w rzetelną pracę instytucji, która przymyka oczy na jawne pogwałcenie prawa? Jeżeli ubój rytualny jest nielegalny, dlaczego nie zamykała takich rzeźni, nie nakładała grzywien, nie kontrolowała? Dlaczego wystawiała certyfikaty jakości dla mięsa, o którym wiadomo było że pochodzi z uboju rytualnego? I na koniec, dlaczego nie reaguje na zgłoszenia tego typu procederu? A listów wysyłanych przez aktywistów było co niemiara, odpowiedzią PIW było co najwyżej "przyjrzenie się sprawie". Jaką wartość ma dla was certyfikat jakości produktu spożywczego instytucji, która nie reaguje na zgłoszenie przestępstwa, udokumentowanego, ponawianego wielokrotnie? Możemy sobie tylko wyobrazić jak wygląda praca tej instytucji w innych aspektach. 

Zapomniałam dodać - kontrole są przeprowadzane po wcześniejszym powiadomieniu firmy.
 

5. "Humanitarne zabicie oznacza zabicie bez zadawania niepotrzebnego bólu."
 
Zabijanie bez zadawania niepotrzebnego bólu to po prostu zabijanie. Odebranie życia poprzedzone pastwieniem się, znęcaniem, to zabijanie ze szczególnym okrucieństwem.
Humanitarny ubój?
Zabijanie brojlerów wygląda jak taśmowa produkcja, właściwie - to nią jest. Kurczaki łapane są za nogi, po klika w jednej dłoni, wieszane nad taśmą, głową w dół. Taśmociąg się przesuwa, zanurzając ich głowy w wodzie pod napięciem, co powinno je ogłuszyć. Napięcie nie może być zbyt duże, kurczak musi być żywy kiedy trafi pod nóż. W wyniku niskiego napięcia wiele zwierząt pozostaje nie tylko żywych, ale również w pełni przytomnych; niektóre zdążyły też odchylić głowę przed zanurzeniem w rynnie. Żywcem zostaje pocięty nożami, które powinny u bezwładnego ptaka przeciąć szyję. Krwawiące, przerażone, odczuwające niewyobrażalny ból zostają wrzucone do wrzątku.
Cały proces jest zmechanizowany, nie nadzorują go ludzie; w ten sposób ginie co roku kilka milionów zwierząt. Przy uboju bydła, świń, królików dochodzi do podobnych sytuacji, nagminnie.Krowy ogłuszane są za pomocą specjalnego pistoletu, który powinien zniszczyć rdzeń mózgu i zablokować percepcję (w tym odczuwanie bólu)

. Jeżeli pracownik zrobi to źle, sprzęt się zepsuje, zwierze czeka wybudzenie, podcięcie gardła - aby spuścić około 18-20 litrów krwi oraz obdarcie ze skóry.
Na koniec dodam, że w chińskiej mentalności i preferencjach konsumentów utarło się przekonanie, że im więcej cierpienia i stresu zazna zwierze przed śmiercią, tym smaczniejsze będzie jego mięso. Katownie, obdzieranie ze skóry, przypalanie żywcem to powszechna praktyka.

To tyle na temat humanitarnego zabijania, bez zadawania niepotrzebnego bólu. 

6. "Oh nie świat jest taki brzydki.. Oczywiście nie ma w waszych kobiecych słowach ani grama hipokryzji i nie używacie do makeup'u niczego co było testowane na zwierzętach, mydła posiadającego tłuszcze zwierzęce, no i w szafie też nie macie niczego skórzanego.. czcza gadanina ludzi uważających że są bez winy."

 
Wegetarianie, weganie nie uważają się za ludzi bez winy. Wręcz przeciwnie, po stokroć odczuwają zaniedbania Człowieka względem zwierząt. I walczą o to żeby ten stan zmienić, aby Człowiek szanował życie. Nie tylko swoje. 

Nie jem mięsa, nie kupuje skórzanych rzeczy, nie używam kosmetyków testowanych na zwierzętach ani zawierających składniki pochodzenia zwierzęcego, nie noszę zamszu, torebki z aligatora ani króliczego futerka. To legitymizuje lepiej moje prawo do mówieniu o cierpieniu zwierząt, niż samo tylko współczucie dla ich losu?

7. "Na szczęście natura obdarzyła człowieka dość dobrze działającym mózgiem dzięki czemu jest na tyle sprytny że sam hoduje sobie pożywienie. Te wasze wege propagandy przynoszą tylko odwrotny skutek, chcecie czy nie, ludzie będą jeść mięso."


Niestety nie obdarzyła nas takim samym poziomem empatii. Nie przeszkadzają mi ludzie jedzący mięso, już kiedyś o tym wspominałam. Przeszkadzają mi ludzie atakujący wegetarian i wypowiadający się na temat na który nie mają żadnej, absolutnie żadnej wiedzy. I nie czują potrzeby dokształcenia się w temacie dyskusji. 

Argument o podnoszeniu polemiki bez najmniejszej znajomości tematu odnosi się nie tylko do osób atakujących wegetarian. Do obrońców również. Pseudo-wegetarianie jedzący ryby, dziewczynki które uważają że człowiek to istota roślinożerna, fanatycy atakujących rodzinę i znajomych za zjedzenie kanapki z szynką - to kompromituje, tworzy negatywny obraz, implikuje niewybredne ataki na nas wszystkich. Pierwsze zdobądźmy gruntowną wiedzę, rozeznanie w temacie, później stwórzmy własną opinię i światopogląd. Dopiero później przyjdzie czas na lansowanie swoich racji na forum publicznym.
 "Wege propaganda", czymkolwiek jest, ma na celu zwrócenie uwagi na problematykę poruszaną przeze mnie w tym poście. Niektórym da to do myślenia, niektórym nie. Refleksja nad swoim zachowaniem, uświadomienie sobie automatyzmów może pomóc w określeniu swojej tożsamości, kształceniu charakteru. Wegetarianizm kształtuje charakter, uczy współczucia, wyrzeczenia się hedonistycznych pragnień w imię wyższej idei; a przede wszystkim kształci umiejętność obrony własnego światopoglądu. Nonkonformistyczna postawa pozwala przeciwstawić się społecznej presji, przetasować swoje aksjologiczne dogmaty, dostrzec hipokryzję i zniewolenie w jakie spycha człowieka konformizm. Rozszerza horyzont, motywuje do poszukiwania wiedzy.

Chciałabym wierzyć w to że wegetarianie i ludzie jedzący mięso mogą żyć bez toczenia ideologicznych wojen na kalekie argumenty, bez agresji we wzajemnym zachowaniu, z dojrzałym podejściem, dążącym do zrozumienia drugiego człowieka i jego intencji, nie bezmyślnego ataku. Ale odwieczne mechanizmy grupowe są nieubłagane; wyłamujesz się z grupy, kontestujesz zastany porządek - zjedzą Cię żywcem.
 


"W rzeźni jak to w rzeźni
Czas wątpliwości szybko mija
Nie ma miejsca na myślenie
Bo tu się nie myśli, tylko zabija."
~~Dezerter





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz