poniedziałek, 29 lipca 2013

Akt w Polskiej Fotografii

Będąc w Gdańsku, miałam okazję zwiedzić wystawę w Muzeum Narodowym; fotografem nie jestem, fotografie oceniam tylko w kryteriach estetycznych, ale muszę przyznać że ta wystawa wywarła na mnie ogromne wrażenie. Od samego zaaranżowania sali, poprzez tematykę aż po wybór artystów była absolutnie doskonała. Skupiała się nie tylko na sposobie przedstawienia ludzkiego ciała, jego formie, ale także przemycała głębszy, społeczny wymiar postrzegania człowieka jako jednostki. Różnorodność tematyki przedstawionych prac była zdumiewająca, udowadniała że akt w fotografii to o wiele więcej niż forma ludzkiego ciała; to wymiar emocjonalny, emblemat pozycji społecznej, wyrażanej w otoczeniu modela, rekwizytach, samej pozie ciała. W tematyce nieśmiało widać było także zainteresowanie pojęciem gender, podobne technicznie do opisywanej już wcześniej pracy Libery. Zabawa pojęciem płci, wieku, kanonu piękna, różnorodna proweniencja inspiracji artystów (fotografia Marka Czudowskiego, stylizacja na popularne fotografie "Playboya", odwołanie do ikony popkultury - Marlin Monroe) sprawia że wystawa ukazuje zagadnienie w polifonicznym wymiarze.



Warto zobaczyć, polecam ;)

Jedna z prac miała dla mnie szczególne znaczenie. Fotografie są uporządkowane chronologicznie, wystawa zaczyna się od wielkich plakatów a kończy na małych reprodukcjach fotografii z lat wcześniejszych, często nieżyjących już artystów. Właśnie na tym drugim końcu sali, wśród niepozornych formatem obrazów, natknęłam się na tą fotografię. Tą jedyną. Przypadkiem. Nie sama fotografia wywołała taki wstrząs, jak autor - Jerzy Kosiński! Wśród uwielbienia dla jego pisarstwa zapomniałam o tym że był przecież także fotografem. Jakoś nigdy mnie nie kusiło żeby poszukać jego fotografii, chociażby w internecie. I nagle - objawienie...Nie potrafię wyrazić, ile znaczeń, emocji, pragnień obudziła we mnie ta jedna, jedyna fotografia. Skojarzeń i znaczeń z jego tekstów, które mnie pochłaniały na długie godziny, literackiej fantazji która tak doskonale budzi moją wyobraźnię. I pragnienia. Ta jedna, jedyna Ten synkretyzm, obrazu i tekstu, sprawił że na chwilę przyjęłam perspektywę autora. Widziałam modelkę jego oczami, mogłam sobie wyobrazić z niezwykłą ostrością jakie myśli, fantazje mu towarzyszyły podczas sesji. Co chciałby z nią zrobić...Niezwykłe przeżycie. Polecam Kosińskiego każdemu miłośnikowi literatury, jednak uprzedzam - trzeba odznaczać się mocnymi nerwami i dogłębnie zdegenerowaną psychiką aby pojąć w pełni geniusz tego autora ;) Świętoszkowatym moralistom, obłudnikom i obrońcom czystości wstęp wzbroniony.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz